Twórcy mieli problem z dojrzewaniem aktorów. Noah Schnapp zdradził, o co prosili go bracia Duffer!
Serial "Stranger Things" okazał się wielkim sukcesem i doczekał licznego grona fanów. Widzowie pokochali historię odważnych dzieciaków, mierzących się z nadprzyrodzonymi zjawiskami. Jednak tworzenie produkcji z młodymi aktorami samo w sobie wiąże się z pewnymi trudnościami.
Jeden z aktorów, Noah Schnapp w rozmowie z "Flaunt wyznał, jakie bracia Duffer mieli prośby podczas pracy nad kolejnymi odcinkami.
To był szczytowy okres zmian, dojrzewania i dorastania, i wszystko się zmieniało u każdego z nas, a reżyserzy nie pałali do tego miłością - wspominał Schnapp. - Pamiętam, jak jeden z producentów podszedł do mnie i powiedział: "Noah, czy jest szansa, żebyś w jakiś sposób mówił wyższym tonem i trochę się garbił? Wiesz, my potrzebujemy zachować tę niewinność, którą miałeś w 1. sezonie". A ja na to: "Nie wiem, co ci powiedzieć. Mój głos się obniża. Ja już nie brzmię młodo" - wyznał na łamach portalu.
Sami bracia Duffer w wywiadach wspominali, że sytuacji nie ułatwiła pandemia, która sparaliżowała niemalże cały świat. W rozmowie z "Deadline" Matt Duffer zdradził, że w jednej scenie widzimy aktorów, którzy kadr później są starsi o rok!
Zawsze ścigamy się z czasem z naszymi młodymi aktorami, którzy byli sześć miesięcy starsi, niż kiedy zaczynaliśmy. W tym sezonie tak właściwie są sceny – ponieważ mieliśmy cały scenariusz i kręciliśmy nie po kolei – była tam scena, w której oni opuszczają piwnicę Mike'a i wychodzą na zewnątrz. I są o półtora roku starsi - przyznał.
Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl
