Choroba Sandry Kubickiej - co jej dolega?
O swojej chorobie Sandra Kubicka postanowiła opowiedzieć, gdy spotkała się z krytyką dotyczącą jej tuszy. W pewnym modelka przytyła kilkanaście kilogramów, przez co straciła wiele kontraktów reklamowych. Okazało się, że zmiany jej ciała mają związek z zespołem policystycznych jajników (PCOS). Modelka zmaga się z tą chorobą już od kilku lat. Teraz podzieliła się ze swoimi fanami kolejnym przykrym dla niej wydarzeniem.
Niedawno Kubicka udała się na rutynowe badanie USG, w czasie którego usłyszała od lekarki szokujące słowa. – Zamarłam ze strachu, bo pani najpierw powiedziała mi, że jestem w ciąży. Powiedziałam jej, że to jest niemożliwe, bo przecież nie mogę mieć dzieci. Po sekundzie powiedziała: "Chwila, chwila. To jest chyba poronienie" – opowiadała modelka. Żeby potwierdzić, musiała wykonać badania krwi. – Ja ze stresu, nerwów i ciśnienia nie byłam w stanie oddać krwi – kontynuowała i dodała, że wróciła do domu po 5 godzinach płaczu.
Później Kubicka trafiła do prof. Marzeny Dębskiej - wdowy po zmarłym w grudniu 2018 r. prof. Romualdzie Dębskim, który przez 14 lat był kierownikiem Kliniki Położnictwa i Ginekologii w Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego. - Okazało się, że byłam źle leczona przez cały czas. Brałam tabletki, które mi w ogóle nie pomagały. Wmówiłam sobie, że mi coś dają (...) Prof. Dębska zdiagnozowała, że mam guza. Guza, który przez 6 miesięcy rósł we mnie, bo lekarka nie sprawdziła, czy tabletki, które biorę, dobrze na mnie działają – wyznała modelka.
Sandra poinformowała, że teraz będzie leczyć się u prof. Dębskiej i ma nadzieje na postępy w leczeniu. – Ten rok był rokiem, który rozsadził mi głowę pod kątem stresu. Choć pod kątem miłosnym był cudowny, to pod kątem zdrowotnym i psychicznym był tragiczny – podsumowała. Oby nadchodzący rok był lepszy pod każdy względem!
