Mateusz Damięcki stracił pracę przez Barbarę Kurdej-Szatan?
Pojawiły się doniesienia, według których koledzy Barbary Kurdej-Szatan - Mateusz Damięcki z "W rytmie serca" i Sławomir Uniatowski z "M jak miłość" - mieliby być na nią źli, bo stracili pracę. Tak twierdził informator "Pudelka":
Mateusz na kolacji z przyjaciółmi powiedział, że po tej aferze nie ma szans na wznowienie serialu z Baśką w roli głównej. Obaj aktorzy mają żal do koleżanki o niewyparzony język, przez który sami zostali bez pracy.
Prawda okazała się zgoła inna. Serial "W rytmie serca" już dawno został zakończony, a obecnie dziejące się wydarzenia nie mają na to wpływu. Mateusz Damięcki skomentował całą sprawę na Instagramie i zdecydowanie zaprzecza tym doniesieniom.
Produkcja Polsatu „W rytmie serca” została zakończona 6-tym sezonem, wyemitowanym wiosną 2020 i nic mi nie wiadomo o tym, aby był pomysł na jej wznowienie. Domysły i spekulacje Pudelka są absurdalne. Powoływanie się na moje rzekome wypowiedzi na kolacji z przyjaciółmi, gdyby nie było tak obrzydliwym kłamstwem, byłoby może i zabawne, bo z dwójką małych dzieci i wyjątkowo intensywnym okresem zawodowym związanym choćby z premierą filmu „Furioza”, w ostatnich miesiącach nie miałem zwyczajnie na to czasu.
Rzeczony portal, którego nazwy nie chcę już powtarzać, opiera swoje teksty na informacjach wyssanych z palca, które są obliczone wyłącznie na klikalność. Wypowiedź Basi, faktycznie zbyt emocjonalna w formie, pokazuje tylko jak wielki sprzeciw budzi rzeczywistość, w której w Polsce przyszło nam żyć. Basia jest przyjaciółką naszej rodziny i wspaniałą osobą, przy której zawsze będziemy, zwłaszcza w trudnych chwilach - czytamy w jego oświadczeniu.
[instagram]https://www.instagram.com/p/CWTEqCMtoXv/\[/instagram]
Te słowa potwierdza Maria Dębska, która również grała w serialu Polsatu. - Potwierdzam, z bólem serca skończyliśmy serial w 2020 i takie insynuacje są wyssane z palca - skomentowała post Damięckiego.
Kultura i rozrywka
