Walcząc z Państwem Islamskim

Film przybliża sytuację pomiędzy Syrią, Irakiem i Kurdystanem. Kurdowie żyją niespełna 2 km od miejsca, w którym działa ISIS. Zachód niewiele wie o prawdziwej wojnie z ISIS. W górach na północy Iraku szkolą się oddziały Kurdów, prowadzących walkę, na którą nikt inny nie ma ochoty. Sprawdza się stare przysłowie, że jedynym przyjacielem Kurdów są góry. Gdy Zachód snuje plany militarne, słaba kurdyjska armia prowadzi samotną walkę z najgroźniejszą grupą terrorystyczną na świecie. Kim są ci ludzie? Kurdowie to starożytny lud z własnym językiem i kulturą, rozrzucony po terenie Turcji, Iranu, Syrii oraz Iraku. W tym ostatnim zajmują obszar wielkości Szwajcarii i mają swojego prezydenta, parlament oraz swoistą formę islamskiej demokracji. Gdy mocarstwa zachodnie spierają się co do planów wojennych, Kurdowie bronią swoich domów. Gdy rozpoczęła się wojna z ISIS, Stany Zjednoczone wsparły rząd w Bagdadzie. Amerykańscy politycy chcieli utrzymać jedność kraju, ale Kurdów nie urzekała taka perspektywa. Pragnęli własnego kraju. Peszmergowie potrzebują wsparcia i z całego świata napływają do nich ochotnicy. Państwo Islamskie usiłuje wymazać wszelkie ślady chrześcijaństwa, niszcząc kościoły i zastępując krzyże flagami ISIS. Jazydzi to małą grupa etniczna, zamieszkująca iracki Kurdystan. Nie są ani chrześcijanami, ani muzułmanami, wyznają znacznie starszą, tajemniczą religię. Państwo Islamskie uznało ich za niewiernych najgorszego rodzaju. Wytrwałość Jazydów jest godna podziwu. Setki mężczyzn przyłączyło się do peszmergów. Mają nadzieję, że kiedyś powrócą do domów. Zimą 2016 roku Jazydzi i Kurdowie odbili miasto Sindżar. ISIS podłożyło bomby w splądrowanych domach i pochowało zwłoki w masowych grobach. Kurdyjskie zwycięstwo stało się symbolem triumfu po długim cierpieniu. Kurdowie nie pragnęli wojny, ale wiedzą, że walczą w imieniu całego świata. Liczą na uznanie za odwagę i determinację w walce z najgroźniejszą grupą terrorystyczną. Może oczekują, że w końcu uzyskają niepodległość. A jeśli o nią poproszą, czy ktoś ośmieli się im jej odmówić?