Michalina Olszańska – urodziła się w 1992 roku w Warszawie. Aktorka, pisarka, skrzypaczka, wokalistka i tancerka. W 2009 roku wydała swoją debiutancką powieść pt. "Dziecko Gwiazd: Atlantyda", natomiast dwa lata później ukazała się jej druga książka zatytułowana "Zaklęta". Studiowała w Akademii Teatralnej w Warszawie. W 2012 roku dołączyła do obsady serialu "Barwy szczęścia". Następnie zagrała w kilku etiudach, aż została zauważona przez takich twórców filmów pełnometrażowych; Władysław Pasikowski zaprosił ją do udziału w filmie "Jack Strong", a Natalia Koryncka-Gruz powierzyła epizod w "Warsaw by night". W marcu tego roku na ekranach kin pojawił się pierwszy film, w którym Olszańska zagrała główną rolę – obraz pt. "Piąte: nie odchodź". Serial "Bodo" trafi na antenę TVP 1 wiosną 2016 roku.
Telemagazyn.pl: Właśnie ruszyły zdjęcia do nowego serialu TVP pt. "Bodo", opowiadającego o życiu Eugeniusza Bodo. Czego mogą spodziewać się widzowie?
Michalina Olszańska: Przede wszystkim czegoś, czego dawno w Polsce nie było, czyli produkcji kostiumowej, której głównym bohaterem nie jest wojna. Po drugie czegoś, czego dawno w Polsce nie było, czyli musicalu. Po trzecie opowieści tętniącej energią, radością, odrzucającej kuszącą tendencję do dołowania widza. I nie chodzi tu absolutnie o rewiowo-hollywoodzki lukier. Losy Eugeniusza Bodo były burzliwe, a jego koniec tragiczny, ale życie jest zawsze słodko-gorzkie, a często im jest gorzej, tym głośniej się bawimy. Serial "Bodo" to opowieść o ludziach, którzy za wszelką cenę chcą być szczęśliwi i czasami sadzą róże na ściernisku.
W serialu wcielasz się w jedną z ważniejszych postaci – Adę. Jaka będzie Twoja bohaterka?
Ada jest największą, życiową miłością Bodo i trochę pada ofiarą jego wyobrażenia o niej. To Bodo nie pozwala jej spokojnie żyć w normalnym, ułożonym świecie i wciąga ją do swojego świata, tego trochę nierealnego, w którym trudno odróżnić prawdę od fikcji. Akcja serialu obejmuje wiele lat, także obserwujemy Adę od radosnej, niewinnej dziewczyny, po kobietę, która robi ze swojego życia jeden wielki węzeł i w końcu sama nie wie, jak się z niego wyplątać.
CZYTAJ TAKŻE:
"BODO" - NOWY SERIAL TVP1 O ŻYCIU EUGENIUSZA BODO
PATRYCJA MARKOWSKA O ROLI W FILMIE "PIĄTE: NIE ODCHODŹ" [WIDEO]
Wcześniej miałaś okazję grać w serialu "Barwy szczęścia". Czym różni się praca na planie takiej wieloodcinkowej produkcji od pracy na planie pełnometrażowego filmu fabularnego? Czy grając w telenoweli można się czegoś nauczyć lub zdobyć nowe umiejętności?
Jeśli chodzi o różnice, to oczywiście praca w filmie jest o wiele bardziej dokładna. Nie może być inaczej, w serialu robi się często po 10 scen dziennie, w filmie ok. 3. Teraz natomiast gram w rosyjskiej produkcji i tam jedną scenę kręcimy od trzech do sześciu dni! To druga skrajność, ale pokazuje skale możliwości i komfort tworzenia. Ja pracę na planie "Barw" bardzo sobie cenię przede wszystkim, jako naukę. Oprócz łódzkiej filmówki, polskie szkoły są teatralne i dla młodego aktora dostanie się do serialu jest często jedyną możliwością ćwiczenia przed kamerą, oswojenia z systemem pracy i sposobem grania innym, niż na scenie. To niezwykle cenne.
Obecnie nie możesz narzekać na brak pracy. Zagrałaś główną rolę w obrazie "Piąte: nie odchodź!", a ponadto na dalszym planie pojawiłaś się w takich tytułach jak "Facet (nie)potrzebny od zaraz" czy "Warsaw by night". Do tego w produkcji są kolejne filmy, jak "Córki dancingu" Agnieszki Smoczyńskiej, "Anatomia zła" Jacka Bromskiego czy przede wszystkim "Miłość w mieście ogrodów" duetu Ingmar Villqist i Adam Sikora, gdzie uwodzisz Andrzeja Chyrę oraz polsko-czesko-słowacka produkcja "Ja, Olga Hepnarová", gdzie wcielasz się w tytułową morderczynię. Który z tych projektów stanowił dla Ciebie największe wyzwanie oraz sprawił największą satysfakcję?
Nie mogę powiedzieć ;) A tak na poważnie, każda rola jest wyzwaniem i nie ma na to wpływu to, jak jest duża. Czasem nawet trudniej przeprowadzić epizod, który będzie "w punkt" i zapadnie w pamięć, niż główną rolę. Nie chciałabym porównywać pracy w tych filmach. Zresztą sama nie wiem, czy trudniej było wcielić się w morderczynię, syrenę zagryzającą ludzi czy piętnastoletnią dziewczynkę, biorąc pod uwagę, że grając tę ostatnią miałam 22 lata. To, co da się porównać, to atmosfera na planie, organizacja, porozumienie między aktorem i reżyserem, czy innymi aktorami, ale o tym mówić nie będę. Zwłaszcza, że różnie to bywa z przełożeniem na efekt końcowy, a ja większości z tych filmów jeszcze nie widziałam ;)
Jak wspominasz pracę z Władysławem Pasikowskim przy "Jacku Strongu"? To był pierwszy większy projekt z Twoim udziałem, który trafił do dystrybucji.
Trudno mi się tak do końca wypowiedzieć, ponieważ moja rola w "Jacku Strongu" była nieduża, spędziłam na planie w sumie chyba cztery dni. Albo trzy. Nie miałam niestety okazji do dogłębnej pracy nad rolą z reżyserem, ale to, co było dla mnie wspaniałe, to fakt, że Władysław Pasikowski pozwala każdej postaci zaistnieć. Jest niesamowicie wyczulony na niuanse i propozycje aktora, nawet w wypadku tak małej roli. To jest coś, czego potrzebuje każdy aktor i wydaje mi się, że po prostu film też. To właśnie sprawia, że potem nie ma pustej sceny, bo każdy epizod jest wypieszczony i dopilnowany przez reżysera.
W produkcji jest coraz więcej filmów z Twoim udziałem, z czego niektóre z nich są realizowane poza Polską. Na planie "Ja, Olga Hepnarová" musiałaś nauczyć się kwestii po czesku, bierzesz udział w internetowym serialu "Diversion End", który będzie zagrany po angielsku, a ponadto współpracujesz z Miguelem Gaudêncio, reżyserem urodzonym w Mozambiku i wychowanym w Portugalii. Myślisz o międzynarodowej karierze?
To zabrzmi bardzo pretensjonalnie, lecz niestety to prawda: chwilowo nie myślę o żadnej karierze. Gram teraz w megaprodukcji zagranicznej. Szczegółów niestety nie mogę podawać, ale wspominam o tym dlatego, że to doświadczenie uświadomiło mi jedną niezwykle istotną rzecz: wolę biegać po lesie i robić etiudę studencką iphonem, ale za to z ludźmi, którzy wkładają w to całe serce i których kocham za ich pasję, niż grać w nie wiem jak prestiżowej produkcji, która jest tak ogromna, że aż martwa. Wszystko zależy od ludzi. Marzę o tym, by robić piękne rzeczy z pięknymi ludźmi. Jeśli chodzi o pracę poza Polską, to oczywiście daje więcej możliwości. Ale obserwując rozwój naszej kinematografii, wierzę, że niedługo także będziemy robić te megaprodukcje i będziemy mieli szansę realizować się w kraju.
Rozmawiał: Krzysztof Połaski
