Kilka dni temu na jednym z toruńskich osiedli trwała całonocna impreza. W końcu sąsiedzi wezwali policję, która próbowała uciszyć bawiące się towarzystwo. Jednak prośby nie skutkowały, a w dodatku jeden z mężczyzn - właśnie Rafał Maserak - zaczął wyzywać funkcjonariuszy, co skończyło się aresztowaniem. Tancerz przedstawia jednak inną wersję wydarzeń.
CZYTAJ TAKŻE:
RAFAŁ MASERAK CHCE ZOSTAĆ AKTOREM
MASERAKOWI NIE WOLNO TAŃCZYĆ?!
- Od razu dostałem gazem po oczach i wylądowałem na chodniku - wyznał w "Fakcie". Z kolei w "Super Expressie" wyjawił, że w chwili, gdy został zatrzymany, miał nieco ponad 0,5 promila alkoholu we krwi. Z pewnością ten argument miał stanowić przeciwwagę dla informacji udzielonych przez policję która zauważyła, że z przesłuchaniem Maseraka musiała poczekać do następnego dnia aż ten wytrzeźwieje.
- Uważam, że zatrzymali nas za nic, tak naprawdę nic nie robiłem. Wychodziłem tylko z bloku i chciałem wsiąść do taksówki - żalił się Maserak.
CZYTAJ TAKŻE:
MASERAK SPEŁNIŁ MARZENIE CHOREJ DZIEWCZYNKI
MASERAK BIERZE 10 TYSIĘCY ZA PRYWATNY TANIEC!
