CZYTAJ TAKŻE:
BEATA TADLA ZAPEWNIA, ŻE NIE ROZBIŁA RODZINY JAROSŁAWA KRETA
MĄŻ BEATY TADLI ŻĄDA ROZWODU
"Na deptaku chińszczyzna, wszechobecny plastik - do wyboru, do koloru. (...) Błyszczącojaskrawozielonoróżowe pamiątki atakują ze wszystkich stron, do tego lody w milionie smaków, kebab, gofry, zapiekanki i wata cukrowa. Zielononiebieska... I oczywiście muzyczny terror. Czy nie da się już posiedzieć przy kawie bez wielkiej plazmy nad głową z włączonym kanałem muzycznym, który serwuje rąbankę zabijającą każdy nastrój? O puste, plastikowe pokale i butelki po piwie można się potknąć, a zawartość przepełnionych śmietników wylewa się na chodniki" - napisała zdegustowana Beata Tadla na swoim blogu (pisownia oryginalna).
CZYTAJ TAKŻE:
BEATA TADLA JEST ZMĘCZONA
BEATA TADLA O SWOIM TRUDNYM DZIECIŃSTWIE
Na szczęście Beacie Tadli udało się znaleźć na Bałtykiem miejsce, którego nie musiała nazywać koszmarem. "Dwadzieścia kilometrów dalej nadmorski świat wygląda zupełnie inaczej. Na promenadzie nie ma falistej blachy ani straganów ze smarem, mydłem i powidłem. Jest piękna kostka brukowa i przystrzyżone trawniki. I knajpki z dobrą kuchnią. I cisza. To Polska i to Polska. To Bałtyk i to Bałtyk - dodała w zakończeniu wpisu.
