Po 12 latach przerwy, Telewizja Polsat zdecydowała się na reaktywację programu "Idol". Format, który stał się przepustką do muzycznej kariery m.in. Krzysztofa Zalewskiego, Ani Dąbrowskiej czy Moniki Brodki powróci na antenę stacji wiosną 2017 roku. Aktualnie trwają precastingi, które mają wyłonić kolejnych zdolnych wykonawców, ale jak się okazuje nie wszystkim się to podoba.
CZYTAJ TAKŻE:
"IDOL" POWRACA! TŁUMY NA PRECASTINGACH W GDYNI I POZNANIU! [WIDEO+ZDJĘCIA]
"IDOL" WRACA! RUSZAJĄ PRECASTINGI DO NOWEJ EDYCJI! KIEDY PREMIERA W TV? [WIDEO+ZDJĘCIA]
Monika Brodka, która w 2004 roku została laureatką trzeciej edycji "Idola", w ostrych słowach wypowiedziała się o powrocie muzycznego formatu na antenę telewizji Polsat. Dlaczego wokalistka nie jest entuzjastką reaktywacji programu?
Reaktywacja Idola? Po co? Każdy z tych programów to nadprodukcja talentów. I co później robić z tymi ludźmi? W przypadku Idola, gdy ja brałam w nim udział było tak, że to był jeden jedyny program i trochę inne czasy. A teraz tych programów jest ze trzy, cztery, więc w każdym finale takiego programu znajduje się jakieś 10 osób, czyli w sumie 40 osób, którymi trzeba się zająć, rozsądnie, z głową, mieć na nich pomysł, a nie podejść do nich jak do produktów. A, niestety, tak się podchodzi do tych ludzi. Tak podchodzą mejdżersi, czyli duże wytwórnie płytowe. Ja trochę współczuję młodym ludziom, którzy wygrywają takie formaty, bo to nie są czasy na takie programy. Teraz można zrobić karierę przez założenie konta na SoundCloudzie i w ten sposób pojawić się, robić swoją muzykę. Niepotrzebna do tego jest nawet wytwórnia. Wyłanianie ludzi z takich programów wydaje mi się już dosyć oldschoolowe. W tych programach zupełnie nie chodzi o muzykę. Czy to jest jakieś Azja Express, Idol express czy Teleexpress – to jest to jedna wielka papka – powiedziała w wywiadzie dla cgm.pl
Zgadzacie się z jej zdaniem?
