Dagmara Kaźmierska jest jedną z najjaśniejszych gwiazd stacji TTV. W programie "Królowe życia" została przedstawiona jako bezkompromisowa i otwarta na ludzi kobieta, która po latach wygodnego życia w Stanach Zjednoczonych wróciła do rodzinnego Kłodzka. Nie jest jednak tajemnicą, że tytułowa "królowa" ma za sobą kryminalną przeszłość. Kaźmierska przed laty siedziała w więzieniu, w którym spędziła w sumie 14 miesięcy. Gdy trafiła za kratki, jej ukochany syn Conan miał 8 lat.
Dagmara Kaźmierska niechętnie opowiadała w mediach o swoim pobycie w więzieniu, ale w związku z promocją autobiografii "Prawdziwa historia królowej życia", postanowiła nieco się otworzyć i ujawnić kilka smaczków dotyczących jej pobytu za kratami.
„Królową” byłam zawsze. Od wielu lat wiem, jak smakuje sława. W Kotlinie Kłodzkiej znali mnie wszyscy. Nie ma się czym chwalić, kryminał to nie pierwszy rząd w operze. Ale gdybym udawała, że tego nie było, byłabym hipokrytką. Nie będę opowiadać bzdur, że byłam na wczasach w Ameryce. Nie zamierzam też ronić teraz krokodylich łez. One nie zmażą tego, co było. Zdawałam sobie sprawę, że igram z prawem. Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała za to zapłacić. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – gdyby nie więzienie nie trafiłabym do telewizji i nie doceniłabym też wielu innych rzeczy, nad którymi się wcześniej nie pochylałam. Teraz zna mnie cała Polska” – tak brzmi pierwszy akapit autobiografii Dagmary Kaźmierskiej.
Tak wołali na Dagmarę Kaźmierską w więzieniu
Z wywiadu Kaźmierskiej dla serwisu Pomponik.pl dowiadujemy się, że w więzieniu wołali na nią "księżniczka". Dlaczego?
Bo nawet tam nie rozstawałam się ze swoim fioletowym futrem z lisów (śmiech). Zawsze miałam je przy sobie. W celi na nim spałam, a jak szłam na spacerniak - zakładałam je na siebie, do tego niebotycznie wysokie szpilki. W ten sposób stworzyłam sobie namiastkę luksusu. Ale to wcale nie oznacza, że więzienie jest fajne. Bo wcale nie jest... - wyznała "królowa życia".
Wiedzieliście o tym?
