Oczekiwania wobec 4. sezonu "Lucyfera" są ogromne. Oczy fanów zwrócone są na Netflixa, który najpewniej jeszcze w tym roku pokaże, co finalnie udało się wykrzesać z historii diabła, skasowanej w ubiegłym roku przez stację FOX. Szczegóły produkcji wciąż trzymane są w tajemnicy, ale producenci show - Ildy Modrovich i Joe Henderson w rozmowie ze Spoiler TV opowiedzieli o tym, co zmieni się w nadchodzących odcinkach. Przed nami duże zmiany!
Walka o uratowanie serialu była bardzo żarliwa. Producenci przyznali, że dostali od Netflixa dużo swobody, ale od początku wiedzieli, że chcą kontynuować produkcję w tym samym duchu. Udało się im jednak przesunąć pewne granice.
Mroczne sceny stały się troszkę mroczniejsze, a te seksowne fragmenty odrobinę bardziej seksowne.
Czwarty sezon "Lucyfera" będzie dynamiczniejszy. Zamiast 22 odcinków, zobaczymy tylko 10 epizodów, które wymusiły na twórcach intensyfikację fabuły.
To daje nam możliwość lepszego i sprawniejszego przedstawienia fabuły. Minusem jest oczywiście to, że nie jesteśmy w stanie opowiedzieć wielu pobocznych historii, które pozwoliły w zabawny sposób przedstawić niektóre z postaci.
Pojawienie się Evy (Inbar Lavi) - dawnej miłości Lucyfera - sprowadzi na niego i Chloe Decker (Lauren German) pewne kłopoty. Twórcy w 4. sezonie pokażą więc zupełnie inną stronę ich relacji.
Przypominamy, że premierowy odcinek nowego sezonu będzie nosił tytuł "Everything's Ok". Z kolei 9. odcinek 4. sezonu będzie zatytułowany "Save Lucifer". -Oto nasz dowód uznania dla Was, fanów, i Waszej niesamowitej kampanii, by ocalić serial – napisał jakiś czas temu na Twitterze showrunner serialu, Joe Henderson. Do obsady 4. sezonu oprócz Inbar Lavi, dołączył również znany z "Outlandera" Graham McTavish.
