Filmy najlepiej oglądać w kinie, ale jak skupić się na ekranie, jeśli wokół wszyscy chrupią popcorn? Marcin Prokop, gość najbliższego wydania "Prywatnej historii kina", rozwiązuje ten dylemat za pomocą projektora, wyświetlając filmy w domu, a nawet w pokoju hotelowym, bo zawsze wozi ze sobą przenośny model. Kino fascynowało go od kiedy pamięta – niektóre filmy z dzieciństwa („E.T.”, ale i „The Wall” z muzyką Pink Floyd…) zostały z nim zresztą do dziś i ogląda je teraz ze swoją córką. Jak mówi tylko na wpół żartem, obejrzane zbyt wcześnie „Ptaki” Hitchocka czy „Milczenie owiec” zmieniły go na zawsze, a za jedną ze swoich erotycznych edukatorek uważa Sharon Stone z „Nagiego instynktu”.
Ceni sobie filmowe perwersje i subtelne filmy o relacjach międzyludzkich, ale nie unika też „wstydliwych przyjemności” takich jak choćby pławiące się w złym smaku komedie Adama Sandlera i Bena Stillera. Beacie Sadowskiej zdradził też, że co prawda odrzucał propozycje aktorskie, ale ma jedno niespełnione wciąż marzenie związane z tworzeniem filmu.
O tym, jakie to marzenie, i innych prywatnych historiach kinowych Marcin Prokop opowie na antenie Stopklatki TV w niedzielę 2 XI o 14.25.
