Antoni Pawlicki o fali hejtu
W listopadzie 2020 roku Antoni Pawlicki zobaczył na drodze furgonetkę pro-life i postanowił zablokować jej drogę. Na swoim profilu w mediach społecznościowych opublikował wideo z tego wydarzenia. – Postanowiłem zatrzymać się na środku drogi w Warszawie, ponieważ zobaczyłem tę szatańską ciężarówkę – mówił wtedy.
W najnowszym wywiadzie dla magazynu "Twój Styl" Pawlicki wyjawił, że po tej sytuacji zalała go fala hejtu."Całe zdarzenie nagrywałem. Część filmu zamieściłem w sieci – nie tę najbardziej drastyczną i wylało się na mnie wiadro pomyj. Nigdy nie doświadczyłem takiego hejtu" – stwierdził i dodał: "Ludzie, rozumiem, że macie inne poglądy, ale żeby tak obrażać? Grozić mi śmiercią? Jak to się ma do postulatów obrony życia?".
Pawlicki podkreślił też, że to zdarzenie może mieć dla niego poważne konsekwencje zawodowe. "Obawiam się, że moi pracodawcy zaczną traktować mnie zbyt poważnie. Powiedzą: on nie będzie w tej roli wiarygodny, bo lata po mieście i zatrzymuje jakieś furgonetki. (...) Czym innym są konsekwencje bronienia moich poglądów, które ponoszę ja, Antoni Pawlicki, osoba prywatna, a czym innym te, które ponoszę jako aktor" - ocenił. Póki co nie musi się jednak martwić - wkrótce pojawi się w nowym serialu Telewizji Polsat, "Mecenas Porada".
Źródło: 20m2 Łukasza/x-news
