O polskich horrorach można mówić wiele, i to zarówno dobrze, jak i źle. Ja natomiast chcę przedstawić Wam dwa szczególnie ważne tytuły dla polskiego horroru. Obydwa filmy pochodzą z różnych epok polskiego kina i o obydwu można powiedzieć, iż są to obrazy niedocenione. Dlatego tym bardziej trzeba o nich mówić i je przypominać, bo są dowodem na to, że potrafiliśmy i potrafimy robić kino na poziomie światowym.
"Diabeł" to drugi pełnometrażowy film Andrzeja Żuławskiego. Obraz kontrowersyjny, trudny w odbiorze oraz niejednoznaczny. Całość jest wręcz najeżona różnymi odwołaniami oraz aluzjami do polityki, co poskutkowały tym, iż film komunistyczni cenzorzy na długie lata wysłali na półki w archiwum, a sam Andrzej Żuławski został wydalony z Polski...
Druga z produkcji, o której mówię Wam w "Popkulturowym", to "Demon" Marcina Wrony. Film współczesny, doskonale obsadzony i zmuszający do refleksji. Kino dojrzałe i doskonale przemyślane, gdzie nie ma miejsca na ani jedną niepotrzebną scenę.
Zgadzacie się z tymi wyborami? Jakie są Wasze ulubione polskie horrory?
