Dziadek Kasi Moś nie żyje
Kasia Moś podzieliła się ze swoimi fanami osobistą informacją. Dziadek wokalistki zmarł czekając 3 godziny w karetce na przyjęcie do szpitala. Niestety placówka nie chciała przyjąć mężczyzny przez panującą epidemię koronawirusa.
Kasia Moś we wzruszającym wpisie na Facebooku podziękowała ratownikom medycznym, którzy towarzyszyli jej dziadkowi w tych ostatnich godzinach. Wokalistka przyznała, że ostatnie dni były bardzo trudne dla niej i dla jej rodziny.
Pani Barbara trzy godziny czekała z nim w karetce pod szpitalem, bo ten , w związku z panującą sytuacją nie chciał go przyjąć . Dzwoniła do nas abyśmy się nie martwili, mówiąc dziadkowi, że go kochamy i że jesteśmy zdrowi. Serce pani Barbary , jej przemiły głos pozostanie z nami już na zawsze. Dla dziadka musiał to być głos ukojenia, głos, który podtrzymywał go na duchu.
[facebook]https://www.facebook.com/kasiamospl/photos/a.523709904410423/2827050294076361/?type=3&theater;post[/facebook]
W oddzielnym wpisie na Instagramie Kasia Moś wspomniała dziadka, który wiele ją nauczył.
Mój szacunek, troska i miłość do świata zwierząt i natury zakiełkował dzięki niemu.
[instagram]https://www.instagram.com/p/B-e4pY_KDfH/[/instagram]
