24 lutego 2022 roku świat zamarł, obserwując z niedowierzaniem i przerażeniem atak Rosji na Ukrainę. Od tamtego czasu sieć jest zalewana sprzecznymi i fałszywymi informacjami, a nastroje w społeczeństwie, nie tylko rosyjskim i ukraińskim, kalibrowane za pomocą różnych zabiegów i metod. Jedną z nich przez lata były publiczne sympatie z zachodnimi gwiazdami, które otwarcie przyznawały się do przyjaźni z prezydentem Rosji.
Śpiewająca głowa państwa i klaszcząca śmietanka
Wśród osób chętnie pozujących z Putinem do zdjęć nie brakowało światowych sław - pierwsza dekada 2000 r. była okresem, w którym popularność Putina była ogromna, a z prezydentem Rosji chętnie fotografowały się takie osobistości, jak Leonardo DiCaprio czy Jean-Claude Van Damme. Bez trudu można znaleźć również zdjęcie Olivera Stone'a z Władimirem Putinem z okresu kręcenia przez reżysera dokumentu "Wywiady z Putinem" (2017 r.). Na YouTube wystarczy wpisać "Blueberry Hill Putin", aby zobaczyć śpiewającego ów utwór prezydenta Rosji na bankiecie charytatywnym w Sankt Petersburgu z 2010 r. Na widowni - sama śmietanka z pierwszych stron gazet. Sharon Stone, Kevin Costner, Kurt Russell, Goldie Hawn, Gérard Depardieu, Vincent Cassel i Monica Bellucci.
Marketing po rosyjsku, czyli sławne marionetki
Prezydent Rosji to świetnie wykalibrowane narzędzie marketingowe, mające na celu wzmacnianie tzw. ducha w narodzie. Rosyjski prezydent reprezentuje rosyjski wzór mężczyzny i uosabia siłę, władzę i męskość. Taka narracja i sława Putina działała jak lep na muchy, a aparat władzy doskonale wiedział, jakich zachęt użyć, aby poprawić swoje notowania na arenie międzynarodowej i, przede wszystkim, krajowej. Ponadto zadziałał efekt pieniądza i sławy. Mikey Rourke, Steven Seagal, Gérard Depardieu, Natalia Oreiro, Oliver Stone, Paulo Coelho, Aleksander Domogarow - grono fanów Putina obejmowało wiele znanych nazwisk, choć od momentu zaatakowania Ukrainy ulega to dość dynamicznej zmianie.
Intratny romans sławy i władzy
Romans gwiazd z pierwszych stron gazet na całym świecie z aparatem władzy w Rosji był korzystny dla obu stron; Rosja zyskiwała międzynarodową gwiazdę, a międzynarodowa gwiazda - nierzadko wymierne profity w postaci np. obywatelstwa i idących za tym praw lub też ulg podatkowych. - Dzięki Putinowi zarabiali duże pieniądze i mogli grzać się w blasku jego popularności. Sami stali się trybikami machiny propagandowej - wskazuje Grzegorz Kuczyński, ekspert ds. wschodnich, autor książek o państwie rosyjskim, obecnie publicysta portalu polskatimes.pl. - Większość popierającego Putina świata kultury robi to z czysto koniunkturalnych powodów (pieniądze). Ale są i tacy, co podzielają poglądy imperialne Putina. Tacy szczególnie mogą liczyć na awanse i kariery - zaznacza.
Przyjaźń, która się opłaca
Przykładem jest choćby Walerij Abisałowicz Giergijew, wybitny rosyjski dyrygent. W latach 2005-2015 był jednym z najbardziej rozchwytywanych dyrygentów na świecie - pod jego batutą odbywało się nawet 250 koncertów rocznie. Wraz z Putinem zna się od 1992 roku i nie brak głosów, jakoby łączyła ich bardzo bliska przyjaźń, a prezydent Rosji był nawet ojcem chrzestnym dzieci Giergijewa. Bliskie relacje i poparcie dla działań Putina łatwo było wyłapać, słuchając wypowiedzi Giergijewa.
Dyrygent oskarżał Gruzinów, z którymi Rosja prowadziła wojnę, o mordowanie jego krajan - Osetyjczyków, zaś w 2014 r. podpisał list rosyjskich artystów popierających aneksję Krymu. Na żarliwą obronę Putin mógł wówczas też liczyć ze strony Emira Kusturicy. - Jestem przekonany, że lepszy Putin, który prowadzi Rosjan do dobrobytu i dialogu z Zachodem, niż abstrakcyjny Europejczyk, który tutaj przyjedzie, do Rosji albo Ukrainy, do waszego domu. A oni tego właśnie chcą. Nie po raz pierwszy Europa próbuje wyciągnąć ręce po wasze zasoby - cytuje słowa reżysera w tej sprawie jeden z portali.
Perły w carskiej koronie
Na wyrazy poparcia Putin mógł liczyć nie tylko ze strony Giergijewa czy Kusturicy. Można śmiało postawić tezę, że prezydent Rosji lubił kolekcjonować zagraniczne perły w swojej carskiej koronie. Po co prezydentowi Rosji zagraniczni celebryci?
To czysty marketing - chodzi o pokazanie Rosjanom, że zachodni celebryci też podziwiają Putina i Rosją, a jednocześnie nadzieja na to, że taka postawa tych celebrytów może mieć wpływ na to, jak ich fani postrzegają Putina i Rosję, wskazuje Kuczyński. Przykładem tego są tzw. znani i lubiani, którzy publicznie popierali Putina i nie podważali działań rosyjskiego państwa w 2014 r., gdy świat z zaskoczeniem obserwował agresywne ruchy Rosji na terenie Ukrainy i samozwańczych republik.
Najbardziej znanym przykładem jest francuski aktor Gérard Depardieu. "Jestem dumny z bycia Rosjaninem" - tak brzmiała seria luksusowych zegarków, które reklamował aktor. Francuz, któremu zarzucano, że zmienił obywatelstwo ze względów podatkowych, wielokrotnie podkreślał swój podziw dla Rosjan, Rosji i Władimira Putina. Nie on zresztą jedyny.
Do przyjaźni z rosyjskim prezydentem publicznie przyznawał się także amerykański aktor Steven Seagal, który zasłynął stwierdzeniem, że "kocha Rosję i czuje się Rosjaninem". Gdy putinowska Rosja zajmowała Krym, amerykański aktor określił owe działania jako "zupełnie zrozumiałe", a prezydenta Rosji - jako "najprawdopodobniej największego światowego lidera". - Chciałbym uważać go za brata - deklarował wówczas Steven Seagal, który obywatelstwo otrzymał w 2016 r.