Twórcy "Riverdale" oddali hołd zmarłemu w poniedziałek, 4 marca 2019 roku Luke'owi Perry'emu, który odszedł w wyniku udaru mózgu. Jego śmierć wciąż jest dla wszystkich ogromnym szokiem, a producenci "Riverdale" postanowili nawet wstrzymać na kilka dni prace na planie serialu.
Jesteśmy głęboko poruszeni informacją o odejściu Luke'a Perry'ego. Luke był dokładnie taki, jakiego można go było sobie wymarzyć: niezwykle troskliwy, doskonały profesjonalista z wielkim sercem i prawdziwy przyjaciel nas wszystkich. Autorytet i mentor dla młodych aktorów serialu, Luke był niezwykle hojnym człowiekiem, który wprowadzał na plan atmosferę miłości i uprzejmości. Nasze myśli są z rodziną Luke'a w tym trudnym czasie. - czytamy w oświadczeniu twórców "Riverdale".
W czwartek (7.03) na Netflix pojawił się pierwszy po śmierci Luke'a Perry'ego odcinek "Riverdale". Pod koniec 14. epizodu 3. sezonu pojawia się plansza ku pamięci zmarłego aktora z napisem In Memoriam. Luke Perry: 1966-2019.
W dzisiejszym odcinku "Riverdale" Fred robi to, co mu wychodzi najlepiej – pomaga Archiemu. Odcinek dedykujemy Luke'owi, podobnie zresztą jak wszystkie kolejne epizody – napisał Roberto Aguirre-Sacasa.
Jak zakończy się wątek Freda Andrewsa z "Riverdale"?
Luke Parry zawsze powtarzał, że uwielbia postać Freda ponieważ prywatnie sam jest tatą i czerpie z tego powodu dużo radości. Szczegóły zakończenia jego wątku w "Riverdale" nie są na razie znane, ale jest raczej mało prawdopodobne, że twórcy zdecydują się znaleźć do tej roli nowego aktora. Wiele wskazuje na to, że Fred Andrews umrze również w serialu, a my zobaczymy, jak Archie i pozostali bohaterowie opłakują jego stratę. Przed scenarzystami "Riverdale" duże wyzwanie. Za śmierć Freda mógłby być odpowiedzialny m.in. Hiram Lodge czy Król Gargulców.
Co o tym sądzicie?
