Spin-off "Wikingów" w wykonaniu Netflixa oburzył internatów!
Długo wyczekiwany spin-off "Wikingów" wzbudzał kontrowersje już od premiery zwiastuna. Internauci bardzo szybko zauważyli, że w jedna z ważnych postaci ma czarny kolor skóry. Od tego czasu internet zalewa fala komentarzy o niezgodności historycznej i nadmiernej "politycznej poprawności" Netflixa. Wielu osobom nie podoba się, że czarnoskóra jarl zakłóca odbiór serialu, z który przecież oprócz świetnej rozrywki, może być też źródłem wiedzy o fascynujących dziejach ludów skandynawskich. Oczekiwali raczej, że serial osadzony w północnej Europie XI wieku, będzie opowiadał o wikingach o typowo nordyckim wyglądzie, jak to zresztą miało miejsce w pierwszej odsłonie serialu. Niektórzy piszą nawet, że przerywali pierwszy odcinek, w którym pierwszy raz pojawiła się postać jarlicy.
W jaki sposób twórcy wprowadzają ją do serialu "Wikingowie: Walhalla"? W kolejnych odcinkach pierwszego sezonu dowiadujemy się, że kobieta grana przez Caroline Henderson (swoją drogą rodowitą Szwedkę) przybyła do Norwegii z Aleksandrii i poślubiła skandynawskiego jarla, a po jego śmierci stała się nieustraszoną władczynią miasta Kattegat.
Czy serial "Wikingowie: Walhalla" nagina fakty? Czarnoskórzy wikingowie istnieli
Choć postać ta jest całkowicie fikcyjna - nie istniała ani jako osoba biała, ani jako mężczyzna - to wikingowie o czarnym kolorze skóry jak najbardziej tak. Przybywali do Skandynawii lub byli do niej ściągani siłą, a niektórzy z nich asymilowali się z tamtejszą kulturą (jak na przykład poprzez małżeństwo). Poza tym, podobnie jak w pierwszej odsłonie "Wikingów", fakty historyczne mieszają się tu z własnymi pomysłami scenarzystów. Najważniejsze, żeby zachować poczucie oglądania czegoś, co "mogło się wydarzyć".
Obrońcy uważanej za kontrowersyjną decyzji twórców produkcji argumentują też, że wygląd postaci to tylko jeden z wielu sposobów, na które w filmach i serialach nagina się rzeczywistość, szczególnie jeśli mowa o tych osadzonych w czasach historycznych. Wystarczy pomyśleć o języku, w jakim rozgrywa się serial: prawdziwi wikingowie przecież wcale po angielsku nie mówili.
Niezależnie od tego, co sądzimy o decyzjach Netflixa, warto obejrzeć serial "Wikingowie: Walhalla" i wyrobić własną opinię na temat postaci jarlicy, a także całej produkcji. Emocje są gwarantowane!
[facebook]https://facebook.com/nie.spie.bo.seriale?tabs=;strona[/facebook]
