Wpadka TVP podczas debaty prezydenckiej
Debata wyborcza jest ustawowym obowiązkiem publicznego nadawcy w danym kraju. W związku z tym, mimo że data wyborów 2020 wciąż nie jest znana, TVP zorganizowała spotkanie kandydatów na urząd prezydenta RP. Pojawili się wszyscy startujący w wyborach. Nie obyło się jednak bez kontrowersji.
W czasie debaty prowadzący Michał Adamczyk zadawał każdemu z kandydatów pytania w pięciu rundach. Poruszono takie tematy jak: bezpieczeństwo, gospodarka, polityka społeczna i zagraniczna oraz ustrój państwa. Każdy miał 1 minutę na udzielenie odpowiedzi. Na koniec uczestnikom przysługiwał też dodatkowy czas na indywidualne wystąpienia. Jeszcze w trakcie debaty widzowie zauważyli jednak, że odliczany czas nie płynie tak, jak powinien - pomijane są niektóre sekundy.
"Znikające sekundy" zauważono przy wypowiedziach różnych kandydatów, m.in. Szymona Hołowni, Krzysztofa Bosaka, Stanisława Żółtka czy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. W sumie debata trwała nieco ponad godzinę. Na koniec prowadzący poinformował, że oglądało ją 6 mln widzów. Tuż po debacie Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin wydali oświadczenie, z którego wynika, że wybory prezydenckie nie odbędą się 10 maja 2020 r., ale "w kolejnym możliwie najbliższym terminie".
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news
