Już Charlie Chaplin genialną ponadczasową satyrą "Wielki dyktator" rozbrajał napięcie związane z wojną. Poszli za nim twórcy choćby znakomitego serialu "MASH", czy Barry Levinson, przedstawiając światu "Good Morning, Vietnam". Również w najnowszym obrazie Levinsona zobaczymy świat ogarnięty wojną z bardzo osobliwej perspektywy Richiego Lanzy, upadłego menadżera gwiazd, który jedyną drogę na poprawę swego losu widzi w niezaprzeczalnym talencie młodej pasztuńskiej Afganki.
PREMIERY KINOWE 11.12.2015. ZOBACZ, CO WARTO OBEJRZEĆ W KINACH! [GALERIA]
PREMIERY KINOWE 11.12.2015. ZOBACZ, CO WARTO OBEJRZEĆ W KINACH! [GALERIA]
Historia filmu zaczęła się wiele lat temu, kiedy Mitch Glazer postanowił napisać film specjalnie dla Billa Murraya, z którym zaprzyjaźnił się przed laty na planie obrazu „Wigilijny show”. Tak narodził się pomysł zblazowanego, spłukanego menadżera, który w desperacji zabiera swą klientkę na tournee do ogarniętego wojną Afganistanu. Glazer stwierdził: – Chciałem z humorem pokazać szaleństwo wojny, co zresztą ma w kinie długą tradycję. Pomyślałem: kto lepiej niż Bill Murray mógłby przeprowadzić nas przez niedorzeczności dzisiejszego Kabulu?
A co o filmie mówi Andrzej Sołtysik? Zobacz wideo!
