Artur Barciś długo ukrywał swój sekret. Aktor dwukrotnie otarł się o śmierć

Artur Barciś jest jednym z najbardziej znanych polskich aktorów. Zawodową “nieśmiertelność” zapewniła mu rola Tadeusza Norka w uwielbianym serialu “Miodowe lata”, a później Arkadiusza Czerepacha w “Ranczu”. Barciś zawsze na ekranie tryska optymizmem i zaraża widzów pozytywną energią. Po latach okazało się, że pod uśmiechem skrywał on sekret… Uwielbiany aktor cierpiał na depresję i... planował odebrać sobie życie.

Owszem, miałem trudne sytuacje w życiu, kiedy w wyniku różnych zbiegów okoliczności wydawało mi się, że już sobie nie poradzę, że gorzej być nie może. W wyniku wybuchu stanu wojennego straciłem niemalże wszystko - przede wszystkim straciłem film, przez który wcześniej zwolniłem się z teatru, a więc straciłem etat w Warszawie. Wydawało mi się, że mój świat się zawalił - wyznał Artur Barciś kilka lat temu w rozmowie z i.pl.

Problemy, jakich doświadczył Artur Barciś, sprawiły, że był on w bardzo złym stanie psychicznym. Aktor przeszedł załamanie i nie potrafił poradzić sobie z codziennością. Wtedy też zaczął myśleć o samobójstwie.

Pamiętam, że pijany, w nocy poszedłem na most Śląsko-Dąbrowski i chciałem ze sobą skończyć. Do dziś nie wiem, co mnie powstrzymało - wspominał w rozmowie z "Na żywo".

Szczęśliwie Barciś znalazł w sobie siłę, by wyjść z depresji. Dostał rolę w serialu “Pan w Żuławach”, która odmieniła jego życie. Na planie produkcji poznał Beatę, asystentkę montażystki, z którą do dziś tworzy udane małżeństwo.

Artur Barciś pod koniec 2021 roku zachorował na koronawirusa. Podstępny wirus tak bardzo dał mu się we znaki, że aktor otarł się o śmierć.

O tym, jak blisko byłem śmierci, dowiedziałem się po fakcie, po kilku dniach walki z COVID-em – samotnie, w domu. Zaprzyjaźniony lekarz, któremu opowiedziałem, co się ze mną działo, uświadomił mi, że mój organizm wahał się, czy walczyć, czy się poddać. Nie byłem tego świadom - wyznał w rozmowie z dziennikarką “Twojego Stylu”.

Aktor nie ukrywa, że miał w głowie najgorsze myśli.

Pamiętam moment, kiedy uświadomiłem sobie, że mogę umrzeć. Tak szybko… Zawsze myślałem, że będę żył długo, bo moja babcia żyła 96 lat, a mama właśnie świętowała 90. urodziny. Liczyłem na dobre geny, poza tym regularnie się badam. (...) Nagle covid spowodował, że znalazłem się na granicy, i nie wiedziałem, w którą stronę popchnie mnie los. Byłem sam w domu. Leżałem w barłogu, potwornie się pociłem, ale nie miałem siły, żeby zmienić pościel. Nie spałem pięć dób. Na szczęście dzięki komórce Beba cały czas była przy mnie - wyznał w rozmowie z portalem Viva.pl.

Wsparcie ukochanej żony było dla aktora niezwykle ważne. Beata Barciś od 37 lat trwa u boku męża w zdrowiu i chorobie. Choć małżeństwo wyszło zwycięsko z walki o zdrowie po koronawirusie, to mówienie o chorobie przywołuje wiele przykrych wspomnień.

Owszem, czułem się strasznie, przez pięć dni leżałem niemal bez życia, a jednak nie dopuszczałem myśli, że to się może stać, choć płakałem w mokrym od potu barłogu, dusząc się od kaszlu i gorączki. Wychowałem się na wsi, w trudnych warunkach. Życie mnie przeczołgało i nieraz musiałem walczyć o przetrwanie. Może stąd towarzyszące mi w kryzysach przekonanie, że mimo wszystko... dam sobie radę - wspominał w rozmowie z “Twoim Stylem”.

Powiedz nam, co o tym myślisz i zostaw komentarz. Szanujemy każde zdanie i zachęcamy do dyskusji. Pamiętaj tylko, żeby nikogo nie obrażać!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź ShowNews.pl codziennie. Obserwuj ShowNews.pl

Polub ShowNews.pl na Facebooku i bądź na bieżąco z najnowszymi plotkami ze świata show-biznesu!