"Belfer" sezon 2. od 22 października 2017 w każdą niedzielę o 21:30 w CANAL+!
"Belfer" sezon 2. od 22 października 2017 w każdą niedzielę o 21:30 w CANAL+!
Powiększyło się grono scenarzystów oraz reżyserów. Na stołku reżyserskim Łukasz Palkowski, zajęty pracą nad „Najlepszym”, został zastąpiony przez Macieja Bochaniaka i Krzysztofa Łukaszewicza. Obiecujące nazwiska, ale też sugerujące, że nowy sezon pójdzie w innym kierunku. Do tego zmienił się anturaż. Z małych Dobrowic, gdzie każdy każdego zna, przenosimy się do Wrocławia. Tam Paweł Zawadzki zostaje zmuszony do podjęcia pracy w jednym z prestiżowych, społecznych liceów. Co z tego wyniknie?
Belfer ma rozwiązać zagadkę tajemniczego zniknięcia grupy uczniów, którzy jednak – jak gdyby nigdy nic – wrócili z wagarów i jeszcze chwalą się pamiątkami. Więc czemu ich „wypadem” interesuje się CBŚ? Czy faktycznie byli w Paryżu? Czego ma dowiedzieć się Zawadzki? Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi... ale paradoksalnie widzowie są dokładnie w tej samej sytuacji, co bohater grany przez Macieja Stuhra; jesteśmy zagubieni, musimy wszystko odkrywać kawałek po kawałku i nie wiemy, co nas czeka.

To też jedna ze słabostek 1. odcinka „Belfra 2”, bo na dobrą sprawę ok. 90% czasu antenowego to obserwowanie, jak Paweł Zawadzki – ze swoją charakterystyczną miną zbitego psa – chodzi po szkole, zagląda tu i tam oraz próbuje węszyć wśród uczniów. Nuda! Nic się nie dzieje! Ot, taki typowy ekspozycyjny odcinek, gdzie trzeba przedstawić bohaterów, miejsce i nakreślić sytuację. Gdyby nie mocne zakończenie, to poczucie niedosytu byłoby jeszcze większe.
Jako, że akcja dzieje się w prestiżowej szkole, to zmienili się też uczniowie. Jest nowocześniej i bardziej nowobogacko; mamy tutaj jakąś jutuberkę, która chętnie przesiaduje w wege knajpie, mamy parę lesbijek, a do tego prawie cała klasa – jak na dzieciaki z bogatych domów przystało – uczęszcza na dodatkowe zajęcia, a rola Kirkora w szkolnym teatrze zaczyna być sprawą życia lub śmierci... Właśnie! Wszystko wskazuje na to, że motywem przewodnim nowego „Belfra” będzie „Balladyna” Juliusza Słowackiego. Z jednej strony ciekawy zabieg, a z drugiej boję się, że to przerodzi się w jakiś tani motyw...
W roli uczniów na ekranie obserwujemy melanż znanych twarzy i debiutantów. Mamy dziewczyny, które już jakiś fejm zdążyły zdobyć, czyli są Zofia Wichłacz, Eliza Rycembel oraz Michalina Łabacz, będąca odkryciem Wojciecha Smarzowskiego w „Wołyniu”/ Panowie natomiast już są zdecydowanie mniej znani i w 1. odcinku najciekawiej oraz najbardziej intrygująco prezentują się Bartosz Sak i Damian Kret.
Widać, że „Belfer 2” próbuje być innym serialem niż poprzedni sezon i chwała mu za to, chociaż po 1. pierwszym odcinku mam wiele wątpliwości. Jednak też jeszcze wiele nie wiem, więc jakiekolwiek wyrokowanie wydaje mi się niesprawiedliwe, dlatego mogę mówić jedynie o swoich obawach. Boje się, że będzie zbyt banalnie, ci „nowocześni” uczniowie na razie wyglądają troszkę sztucznie oraz stereotypowo, nie kupuję ich tak mocno jak rówieśników z 1. sezonu. Tam już na wejściu czułem, że to postaci z krwi i kości, natomiast w tym przypadku trochę zbyt wiele utartych schematów. Poza tym w 1. odcinku niemal nic się nie dzieje. Mam nadzieję, że to się zmieni w kolejnych epizodach, ale póki co nuda, panie, nuda!
Chociaż przyznaję, po takim zakończeniu odcinka, nie sposób nie czekać na kolejny! Tylko niech tym razem, coś się dzieje przez całą godzinę, a nie wyłącznie przez ostatnie 10 minut. Ot, takie małe życzenie. Bo „Belfer 2” potencjał ma ogromny i chciałbym, żeby na koniec sezonu ocena poszła chociaż o oczko lub dwa w górę. Byłoby miło.
Ocena: 6/10
Krzysztof Połaski
Recenzja została pierwotnie opublikowana 21 października 2017 roku, na podstawie seansu 1. odcinka 2. sezonu serialu "Belfer".
