Spis treści
Kim jest Tobiasz Baraniak z „Farmy”?
Widzowie 3. edycji programu „Farma” z pewnością zdążyli już dobrze osobę Tobiasza Baraniaka. Pochodzący z Kalisza 28-latek był jednym z pierwszych mężczyzn, którzy pojawili się w nowej odsłonie show i z emisji ostatnich odcinków wiemy już, że udało mu się przetrwać przynajmniej pierwsze trzy tygodnie na „Farmie”.
Tobiasz, który zawodowo pracuje jako menedżer kreatywny, jak sam przyznał w swojej wizytówce, zgłosił się do programu, aby pokazać, że jest w stanie poradzić sobie z ciężką pracą, jaka czeka go „Farmie”. 28-latek nie krył się też z tym, że jest mocno zainteresowany dobrze znanym telewidzom wszechobecnym intrygom wśród farmerów. Jak przyznaje, chciałby wiedzieć - kto, z kim i dlaczego. Znajomi mówią o nim „drama queen”, choć on twierdzi, że nie wie dlaczego.
Tobiasz ujawnia kulisy swojego pobytu na „Farmie”
Choć emisja 3. edycji „Farmy” nadal trwa i losy uczestników wciąż nie mogą zostać zbyt wcześnie ujawnione telewidzom, to Tobiasz zgodził się porozmawiać z redakcją Telemagazynu na temat swojego udziału w programie. Choć nie mógł odpowiedzieć na niektóre z zadanych pytań, to ujawnił wiele interesujących faktów nie tylko o swojej przygodzie w show, ale także o innych uczestnikach „Farmy”. Co ciekawe, to właśnie w kobietach Tobiasz widział faworytki do ostatecznego zwycięstwa! Czy to oznacza, że pierwszy raz w historii show po słynne złote widły sięgnie przedstawicielka płci pięknej?
Jak wspominasz swoją przygodę na „Farmie”? Co Ci się najbardziej podobało, a co najmniej?
Przygoda na „Farmie” to jak do tej pory najciekawsza przygoda w moim życiu! Nie sądziłem, że wyjście poza strefę komfortu będzie dla mnie czymś tak ekscytującym, co pozwoli mi zrozumieć siebie jeszcze lepiej, dostrzec inne wartości i zdobyć kolejne umiejętności. Najbardziej na „Farmie” podobało mi się poznawanie nowych ludzi, odkrywanie ich. Z jednej strony staraliśmy się żyć dobrze i zbliżyć się do siebie. Z drugiej strony to program oparty na rywalizacji między uczestnikami. To było bardzo ciekawe doświadczenie, a całkowite odseparowanie od świata zewnętrznego jeszcze to potęgowało. Polubiłem też obrządek na „Farmie”, czyli codzienne obowiązki przy zwierzętach. Zawsze czułem wyjątkową więź ze zwierzętami. Na „Farmie” utwierdziłem się w tym, jak bardzo je lubię, szanuję i pragnę z nimi przebywać. Najmniej podobały mi się pojedynki - najbardziej stresujące, przykre i emocjonalnie ciężkie momenty na „Farmie”.
Farmerzy musieli się mierzyć na „Farmie” z wieloma niedogodnościami takimi jak głód czy wycieńczające zadania. Jak sobie z tym radziłeś? Było ciężko?
Na pewno nie było łatwo! W pierwszych dniach działała adrenalina, ekscytacja otoczeniem, nowymi ludźmi, więc głód nie był jeszcze tak bardzo odczuwalny. W kolejnych dniach zaczął bardziej doskwierać, ale myślę, że całkiem dobrze sobie z tym poradziłem. Widziałem, że wielu uczestników miało bardzo duży problem z małą ilością jedzenia - wpływało to silnie na ich nastrój. Wiadomo - człowiek głodny to człowiek zły. Ja mimo wszystko próbowałem podchodzić do każdego dnia z uśmiechem na twarzy, co nie zawsze było łatwe, ponieważ zdarzały mi się momenty bycia humorzastym, poirytowanym, czy po prostu zmęczonym. Same zadania sprawiały mi radość, ponieważ w większości były dla mnie nowym doświadczeniem, dopiero później przychodził głód i wycieńczenie organizmu.

Podczas swojego pobytu na „Farmie” widziałeś w którymś z farmerów murowanego kandydata do zwycięstwa? Kto według Ciebie był najgroźniejszym rywalem?
W każdym z uczestników widziałem poniekąd kandydata do zwycięstwa, lecz próbując wytypować, kto był najgroźniejszym rywalem lub rywalką, trzeba by podzielić to na dwie kategorie - fizyczną oraz emocjonalną. Były na „Farmie” osoby, które z pewnością poradziłyby sobie lepiej ode mnie w pojedynkach - były po prostu lepsze sprawnościowo. Natomiast umiejętności zarządzania emocjami przychodziły i odchodziły - każdy miał lepsze i gorsze momenty, lecz to w kobietach na „Farmie” widziałem więcej opanowania, ale i zawziętości w walce po zwycięstwo. Twarde babki!
Nie raz w programie dawałeś do zrozumienia, że jesteś przedstawicielem odmiennej orientacji. Czy reszta farmerów o tym wiedziała? Jeśli tak, to czy traktowali Cię przez to jakoś inaczej?
Zgadza się, jako jedyny uczestnik trzeciej edycji „Farmy” jestem osobą homoseksualną, a to duży wyróżnik, co może stanowić zarówno zaletę, jak i wadę. Zawsze wchodząc w nowe środowisko mam pewne obawy, jak będą odbierać mnie inni, nie inaczej było na „Farmie”. Nie kryłem się z moją orientacją, więc reszta uczestniczek i uczestników wiedziała o mojej odmiennej orientacji od początku pobytu w programie. Okazało się, że nie ma to dla nich żadnego znaczenia - przyjęli mnie bardzo dobrze i ciepło, bez żadnych uprzedzeń. Nie otrzymałem od nikogo wrogiego, homofobicznego komentarza przez cały program. Czułem, że jako gej jestem tam mile widziany i nie ma to wpływu na moje losy na „Farmie”.
Z pewnością słyszałeś o zwycięzcy 1. edycji „Farmy” Kubie „Wojnie” Wojnowskim. A jak oceniasz jego... aparycję?
Nie znam osobiście Kuby „Wojny” Wojnowskiego, ale mogę go opisać jednym charakterystycznym słowem, które kilka razy było przeze mnie wypowiedziane na Farmie: CIASTECZKO! Dodam jednak, że nie jest w moim typie.
A czy któryś z męskiej części farmerów szczególnie wpadł Ci w oko?
Nie powinienem tego zdradzać, więc powiem tylko - oczywiście, że tak!

Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl
