KONKURS "Riwiera dla dwojga"! Wygraj zestawy filmów na dvd!

Redakcja Telemagazyn
(fot. Monolith FIlms)
(fot. Monolith FIlms)
W związku z premierą kinową filmu "Riwiera dla dwojga" przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania są zestawy filmów na dvd.

27 czerwca do kin wchodzi film "Riwiera dla dwojga" (zobacz opis i zwiastun filmu tutaj) i w związku z tym przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania jest sześć zestawów filmów na dvd.

Co zrobić żeby wygrać?

Wystarczy
zarejestrować się


w naszym serwisie i w komentarzu pod tym tekstem wypełnić zadanie konkursowe:

Opisz w komentarzu zabawną historię, jaka przydarzyła Ci się w podróży z byłym lub obecnym partnerem

Na odpowiedzi czekamy od 24 czerwca 2014 r. od godziny 12:00 do 30 czerwca 2014 r. do godziny 23:59:59. Odpowiedzi osób niezarejestrowanych w serwisie nie będą brały udziału w konkursie.

Autorzy sześciu najciekawszych odpowiedzi otrzymają zestawy dwóch filmów na dvd.

Szczegółowy regulamin konkursu znajduje się tutaj.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 16

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

w
wentula@...
Dwa lata temu byliśmy z narzeczonym nad Soliną, w pewien wieczór zdecydowaliśmy że wybierzemy się na gofry...Niestety była długa kolejka więc zdecydowaliśmy, że ja poczekam na narzeczonego na pobliskich ławkach a on kupi gofry. Kiedy już wracał z goframi wzięłam go za rękę wygłaszając swoje pretensje że kupił mi z jagodami podczas gdy ja chciałam gofra z wiśniami. Szliśmy tak kawałek, mój narzeczony nic się nie odzywał, podczas gdy ja paplałam jak najęta, nagle gdy zauważyłam, że mój narzeczony wyrywa swoją rękę z mojego uścisku a za swoimi plecami usłyszałam znajomy głos wołający moje imię... Jakie było moje zdziwienie, gdy za plecami zobaczyłam swojego narzeczonego,a obok obcego faceta wyrywającego się z moich uścisków.... do dziś nie wiem jak to się stało :D za to obecnie już mój mąż do tej pory się ze mnie śmieje :D
r
regiomontana@...
Piękny, sloneczny lipiec, a my wybieramy się na mój wymarzony spływ kajakowy. Pakujemy do samochodu namiot, wszystko co potrzebne na biwakach i jedziemy. Płyniemy Krutynią, piękne słońce, ptaki śpiewają, tylko wszyscy, którzy nas mijają dziwnie sie nam przyglądają. Dopiero podczas przerwy obiadowej, którą sobie urządziliśmy, okazało się, że płyniemy w przeciwnym kierunku... Coż, zawsze ktoś musi przecierać szlaki;))) Ten sam spływ zakończył się równie ciekawie - spłynięciem naszego namiotu z górki na polu namiotowym, na którym go rozbiliśmy więc zmęczeni całodziennym wiosłowaniem spędziliśmy bardzo "romantyczną" noc w samochodzie, który bynajmniej nie był vanem lub dużym, wygodnym combi;)))
a
apoccalipsa@...
Mój były zafrapowany kobietą, która zauroczyła go na stacji benzynowej pojechał za nią, zostawiając mnie tam. Nie dzwoniłam do niego, lecz ze stoickim spokojem czekałam, aż zauważy, że mnie nie zabrał. Niestety, umknęło mu to, więc po 2 godzinach maksymalnie wściekła wybrałam jego numer. Mieliśmy jechać na wesele, ale rzuciłam go w trybie natychmiastowym, a wróciłam do domu PKS-em. :-)
j
jol-kor@...
Ja mogę się pochwalić następującym zabawną przygodą: byliśmy z chłopakiem w Egipcie i znajomy powiedział nam wcześniej, by przed wyjazdem kupić żubrówkę. Tak zrobiliśmy, choć ja później się bałam, że nas zatrzymają na lotnisku przez to. Ale udało się i dolecieliśmy. Będąc na miejscu mieliśmy wyrzucić tę żubrówkę, ponieważ nie chcieliśmy jej wypić a ciążyła nam. Pewnego dnia chodząc po jakimś miejskim targowisku zaczepił nas tubylec -Egipcjanin i zapytał czy jesteśmy z Polski. My powiedzieliśmy, że tak, choć do tej pory nie wiem skąd on mógł to wiedzieć. A później zapytał nas jeszcze ku naszemu zdumieniu czy nie mamy przypadkiem żubrówki. My popatrzyliśmy się na siebie nawzajem i uśmiechnęliśmy z chłopakiem. Egipcjanin powiedział, że szuka żubrówki u Polaków, bo u nich nie ma tego alkoholu i nie można jej kupić nigdzie. My powiedzieliśmy że mamy żubrówkę. Wtedy on odpowiedział żebyśmy mu odsprzedali ją tzn. w zamian za nią on da nam 2 flakoniki markowych perfum. Zgodziliśmy się. Po chwili Egipcjanin zapytał nas czy jesteśmy świadomi tego, że za to, że sprzedajemy alkohol mogą nas zamknąć w więzieniu. Ja się przestraszyłam i odechciało mi się tych perfum. Ale chłopak mnie uspokoił jakoś i w końcu zamieniliśmy się towarem. Gdy wróciliśmy do hotelu z ciekawości zapytaliśmy o żubrówkę pracownika tego hotelu, on nam odpowiedział, że za taką żubrówkę mogliśmy dostać 2 razy więcej perfum. Jak ja to usłyszałam to trochę się zdenerwowałam, że tak tanio (sprze)daliśmy tą żubrówkę, ale i śmiać mi się chciało:) i do tej pory się z tego śmiejemy:)
b
bb.aa.1981@...
Czasami mam wrażenie, iż przyciągam do siebie dziwne i nieoczekiwane historie, których mimowolnie staję się głównym bohaterem:) Historia, którą chciałbym teraz opisać zdarzyła się siedem lat temu podczas wspólnych wakacji z bratem w Chorwacji. Podróż długo oczekiwana, zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach, gdyż pieniądze na nią odkładane były przez cały rok. Nie chcieliśmy więc, by wyprawa życia- jak ją nazywaliśmy- została zniszczona przez nieumyślne braki, wynikające z naszego przeoczenia. Na miejscu okazało się, że pensjonat, w którym mieliśmy zamieszkać, wyglądał dokładnie tak, jak miał wyglądać. Świetnie- pomyśleliśmy sobie. Jest wszystko tak, jak sobie zaplanowaliśmy. Do czasu... Już dwa dni po przylocie mój brat został wzięty za popularnego w tym kraju piosenkarza- Miroslava Škoro. Na nic zdały się nasze tłumaczenia, iż o człowieku tym pierwszy raz słyszymy, że z muzyką w ogóle nie mamy nic wspólnego, a do Chorwacji przylecieliśmy tylko po to, by odpocząć po stresującym roku akademickim i masie kolokwiów, zaliczeń i egzaminów, którym musieliśmy podołać. Nie mniej jednak ta dość zabawna pomyłka miała wiele pozytywnych dla nas skutków. Właściciel jednej z piękniejszych restauracji zafundował nam posiłek. Na starganie nie musieliśmy zapłacić za pamiątki, zaś taksówkarz zaoferował się, iż przez tydzień będzie nas woził zupełnie za darmo. Cóż- żyć nie umierać:) Oczywiście po powrocie do Polski natychmiast sprawdziliśmy w internecie, jak wygląda Miroslav Škoro i ku naszemu zdziwieni musieliśmy przyznać rację mieszkańcom Chorwacji. Maciek ( mój brat) to chyba jego brat bliźniak! Oczywiście nieco młodszy!:) Życie pisze różne scenariusze- zwykle te zupełnie nieoczekiwane. Kto by pomyślał, iż dwóch zupełnie zwyczajnych chłopaków z Polski zostanie wziętych za chorwackich celebrytów! Tak, tak... Gdybyście widzieli miny Chorwatów, gdy nas zobaczyli. Coś zupełnie bezcennego! Jednak cała ta historia wiele mnie nauczyła- nieważne gdzie, nieważne z kim, ważne, że na każdym kroku może czekać na człowieka coś nieoczekiwanego. Przecież trudno zaprzeczyć, że czegoś takiego nie zapomni się do końca życia!
m
m_m_martha@...
Ilekroć wybieram się gdzieś na bliższe lub dalsze wakacje z moim partnerem, zawsze przytrafia nam się coś mniej lub bardziej niezwykłego. Tak też było pięć lat temu, gdy wybraliśmy się w naszą pierwszą wspólną podróż do Władysławowa. Pogoda nie nastrajała optymistycznie, a co najgorsze- prognozy pogody były bezlitosne: przez najbliższe dwa tygodnie miał padać ,,przelotny" deszcz. Słowo ,,przelotny" celowo wzięłam w cudzysłów, bo jak się później okazało- praktycznie nie przestawało padać ani na chwilę. Byliśmy źli na siebie niemiłosiernie za to, iż chcieliśmy być patriotami i zamiast wygrzewać się gdzieś w dalekich krajach na słoneczku, utknęliśmy w miejscu, w którym tak naprawdę przy braku ładnej pogody nie za bardzo było co robić. Całodzienne pobyty w lokalnych restauracjach i barach, powoli zaczynały nam się nudzić, a jak wiadomo nuda zawsze rodzi złość i frustrację. Zaczynaliśmy już na poważnie zastanawiać się, czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy wrócili do domu, gdy nieoczekiwanie spotkaliśmy na drodze moją koleżankę z podstawówki. Mieszkałyśmy co prawda całkiem blisko od siebie w Łodzi, ale odkąd opuściłyśmy szkolne progi, ani razu się nie spotkałyśmy. Rozmowom i wspomnieniom nie było oczywiście końca. Ale to nie wszystko. Następnego dnia podobna historia przytrafiła się mojemu partnerowi- z tym, że spotkał on kolegę, z którym jako dziecko często spędzał wakacje, albowiem ich rodzice przyjaźnili się ze sobą. Tak też zaczęliśmy spotykać się w czwórkę zauważając, iż Monika i Kamil ( nasi przyjaciele) mocno się polubili. Po powrocie do Łodzi ich znajomość się nie zakończyła- co więcej: intensywnie rozwijała. Dziś są już małżeństwem z dwuletnim stażem i rodzicami czteromiesięcznej Zuzi. Cóż... życie potrafi pisać nieoczekiwane scenariusze: także na wakacjach! Po latach myślę, iż tak widocznie być musiało: gdyby nie brzydka pogoda, prawdopodobnie siedziałabym z moim partnerem nieustannie na plaży, korzystając z uroków słońca. Wtedy jednak nie spotkalibyśmy swoich dawno niewidzianych znajomych, a ich miłość nigdy by się nie narodziła. Nieprawdopodobne, a jednak!
j
jarek-nowak@...
Podróże kształcą- powiedział kiedyś ktoś bardzo mądry. Pod tymi słowami mogę podpisać się z całym przekonaniem. Nie ma chyba na świecie większej przyjemności niż możliwość poznania innej kultury, odmiennej obyczajowości, spróbować nieznanych dotąd potraw, czy też po prostu zrelaksować się po trudach dnia codziennego, zapominając o pracy, szkole, wszelkich troskach i zmartwieniach, które przecież są integralną częścią naszej egzystencji. Dwa lata temu podczas podróży z moją partnerką do Bułgarii mieliśmy niemałe problemy na lotnisku. Najpierw okazało się, że zapomnieliśmy ze sobą dowodów osobistych. Kłopot był tym większy, iż zorientowaliśmy się o tym tuż przed odprawą. Na szczęście wylatywaliśmy z miejscowości, w której mieszkamy, toteż szybkie zamówienie taksówki w jedną i drugą stronę rozwiązały problem dość szybko. Niestety zły los nas nie opuszczał. Niedługo potem dostaliśmy wiadomość, iż nasz samolot będzie miał opóźnienie. Cóż- 15 minut jeszcze nikomu urlopu nie popsuło- pomyśleliśmy sobie. Jednakże czas płynął, a kolejne komunikaty informowały nas o przedłużającym się czasie wylotu. Aż trudno uwierzyć, ale zamiast 8 rano do Bułgarii wylecieliśmy o godz. 22! Przez te 14 godzin nie mogliśmy opuścić terenu lotniska, gdyż informacje z głośników o czasie wylotu pojawiały się co 60 minut, toteż obawialiśmy się, iż jeżeli opuścimy lotnisko, zwyczajnie możemy przegapić czas startu samolotu, a wtedy wymarzone i długo oczekiwane wakacje zakończyłyby się zanim jeszcze się zaczęły! Gdy już dotarliśmy na miejsce okazało się, iż.... zapodział się gdzieś nasz bagaż. Moja partnerka wpadła w dziką furię, obwiniając mnie o cały ten galimatias, gdyż pomysł z wylotem do Bułgarii był moim pomysłem. Gdybym tylko wiedział, jakie będą tego konsekwencje...:( Na szczęście i ten problem dało się w miarę szybko załagodzić, gdyż nasze walizki zamiast do Warny poleciały innym samolotem do Burgas, a więc innego lotniska usytuowanego w tym samym kraju, więc bagaże dostarczone zostały nam do hotelu już następnego dnia. Do tego czasu rezydent ( chwała mu za to) zadbał o to, by na ten czas zaopatrzyć nas w niezbędne do funkcjonowania rzeczy, więc i ten kłopot nie był jakiś siermiężny w skutkach. Po powrocie do kraju i złożeniu reklamacji do biura podróży jego przedstawiciele uznali, iż w ramach zadośćuczynienia należy nam się zwrot 20 % ceny wycieczki. Był to bardzo miły i dość nieoczekiwany gest ze strony biura. Poza tym z perspektywy czasu muszę przyznać, iż były to jedne z najlepszych wakacji, jakie w życiu spędziłem. Poznaliśmy tam masę ciekawych ludzi, z którymi do dnia dzisiejszego utrzymujemy kontakt- najczęściej mailowy, ale z jedną zaprzyjaźnioną na miejscu parą widujemy się już tu- w Polsce- dość regularnie. Poza tym z taką masą życzliwości i empatii jak tam, nie spotkaliśmy się jeszcze nigdzie, a podróżujemy dość dużo. Wszyscy otoczyli nas taką troską, o której trudno marzyć w naszym państwie. Poza tym przygody, których mimowolnie staliśmy się bohaterami z perspektywy czasu wydają się dość zabawne, a przede wszystkim sprawiają- iż jest co wspominać!
b
beatka45@...
Mój Mężczyzna miał swego czasu dosyć irytujący nawyk chwytania mnie za rękę za każdym razem, gdy przechodziliśmy przez ulicę. Nie wiem czy wyobrażał sobie siebie wtedy jako rycerza przeprowadzającego swoją Księżniczkę przez stado smoków czy po prostu myślał, że nie poradzę sobie z tak skomplikowaną rzeczą jak przejście przez pasy. Cokolwiek by nie myślał, pozostawał głuchy na moje uwagi, ze odkąd skończyłam 5 lat bardzo dobrze radzę sobie z samodzielnym przechodzeniem przez ulicę i jego silne męskie dłonie nie są mi do tej czynności niezbędne. Nawyk ten udało mi się wyleczyć w nim dopiero, gdy pojechaliśmy na wakacje do jednej z europejskich stolic. Tam: wiadomo, przejścia kilkupoziomowe, na każdym z nich tłum ludzi. Pewnego dnia, gdy przechodziliśmy z moim Mężczyzną przez jedno z takich przejść, postanowiłam zrobić mu drobnego psikusa. Gdy zobaczyłam, że ten wyciąga rękę, by złapać moją i przeprowadzić mnie przez ulicę (a robił to odruchowo, nawet na mnie nie patrząc zwolniłam nieco kroku i przepuściłam idącego za mną mężczyznę. Tym sposobem, mój partner pewien, ze to ja idę obok niego złapał za rąsię obcego pana. Pan był nieco zaskoczony, ale nic nie mogło się równać z zaskoczeniem mojego mężczyzny. Jego twarz z powodzeniem mogłaby zastąpić czerwone światło drogowej sygnalizacji. A mi w tym momencie rzeczywiście przydałaby się pomoc przy przejściu przez ulicę, bo zmuszona byłam czołgać się zgięta wpół ze śmiechu;)
s
sgoha28@...
Oboje pracujemy w branży turystycznej więc często podróżujemy osobno przez co bardzo cenimy sobie wspólne wypady.Postanowiliśmy wyrwać się weekend do Wrocławia wszystko spakowane, po rezerwowane czekało na piątek wieczór kiedy to mieliśmy wyruszyć pociągiem.Staliśmy w korku i z ledwością zdążyliśmy na pociąg ale się udało szczęśliwi zasiedliśmy wygodnie, jedziemy przed siebie nie zwracając uwagi na to co się dzieje w około po jakimś czasie przychodzi konduktor sprawdza bilety i już ma wychodzić kiedy moja połowa zadaje niewinne pytanie "daleko jeszcze do Wrocławia?" konduktor wielkie oczy "jak to do Wrocławia ten pociąg jedzie do Poznania". Mogę powiedzieć, że Poznać to bardzo ładne i ciekawe miasto na niespodziewany wypad weekendowy.
m
memos@...
Kilka ładnych lat temu, wakacje z byłym (już obecnie) chłopakiem. Muszę dodać, że był sporo starszy ode mnie. Wybraliśmy się na górskie wędrówki w Bieszczady. Pojechaliśmy w ciemno i dopiero na miejscu mieliśmy się zatroszczyć o nocleg. Znaleźliśmy mały, przytulny hotelik i postanowiliśmy się w nim zatrzymać. Podczas rejestracji recepcjonista spojrzał na mnie i na mojego eks i zapytał: - A Pana córka będzie mieszkała w osobnym pokoju, tak? Wybuchnęliśmy śmiechem, a recepcjonista zrobił się czerwony ze wstydu. Przepraszał nas przez cały pobyt.
j
justynawolny@...
Moja przygoda miała miejsce podczas wakacji, jechaliśmy z ukochanym tureckim busikiem. Jak to młodzi i zakochani nie szczędziliśmy sobie czułości. Kierowca busiku ciągle zerkał na nas nerwowo ,w końcu nie wytrzymał i zagroził nam wysiadką. Oczywiście nie mieliśmy zielonego pojęcia iż w tamtejszych autobusach nie można się całować. Cała sytuacja jednak nas rozbawiła i do dziś ją miło wspominamy lecz dla pewności unikamy czułości w miejscach publicznych po co ma być komuś żal:)
324marta342@...
Podróż zwyczajna i krótka. Powrót z chłopakiem z uczelni. On oczywiście zapomniał zatankować dzień wcześniej i w najmniej odpowiednim momencie samochód odmówił współpracy- na środku ruchliwego ronda. Na szczęście pomogło nam kilku miłych kierowców w "dojechaniu" na stację.
c
cattie
To było podczas jednego z urlopów...Mój mąż pomylił mnie z obcą kobietą! Co prawda miała bardzo podobną fryzurę i kostium kąpielowy w identycznym kolorze, ale jak mógł ...!:) Przy basenie, leżak prze leżaku a mój mąż z drinkiem w dłoni przysiadł się do opalającej na leżaku nieznajomej osoby! Miałam niezły ubaw widząc całą sytuację kiedy mój małżonek zaczął coś mówić a opalająca się na brzuchu kobieta nagle podniosła się z leżaka:) Nigdy nie zapomnę tej miny:) Panika w oczach jakby kosmici podmienili mu żonę i jeszcze zaczęła coś mówić w niezrozumiałym języku:) Miał szczęście, że nie zaczął smarować jej kremem do opalania...tego bym nie darowała:))
k
kasia_szostak@...
Jak człowiek jest zakochany to świat wiruje i wszystko wydaje się proste, piękne i kolorowe. Tak było ze mną. Zakochałam się bez pamięci, miałam 18 lat i cały świat u stóp. Mój ukochany zaprosił mnie na wspólny wyjazd do Krynicy. Powiedział, że to niespodzinaka, wynajął nocleg w pensjonacie i kazał przyjechać pociągiem 15 lipca. Cała w skowronkach jechałam do niego, nie było komórek jeszcze wówczas - jak mogliśmy żyć? NIE WIEM! Jechałam jak na skrzydłach, umęczona długą wyprawą wysiadłam w nieznanym miejscu, odnalazłam ulicę na której miał być pensjonat, ale pensjonatu nie było...Padał już deszcz, robiło się ciemno, a ja chodziłam bezwiednie po mieści, czułam się oszukana... Zadzwoniłam z budki do domu, mama powiedziała, że Tomek martwi się o mnie, dlaczego tak dlugo mnie nie ma, a ja ryczałam, ze jestem, że mnie oszukał. Okazało się, że jemu chodziło o Krynicę Morską, a ja pojechałam do Krynicy Górskiej, na dwóch krancach Polski dwa nasze serca. Na przemian płakałam i śmiałam się, znalazłam nocleg, a następnego dnia Tomek już był w Krynicy Gorskiej przy mnie. Od tej chwili mam uraz do umawiania się w różnych miejscach z moim mężem Tomkiem :) bo jednak wszystko skończyło się dobrze:)
a
anna2878@...
Z moim byłym partnerem zawsze lubilismy podróże i zawsze zdążalismy na pociąg czy autobus ale któregos dnia było tak jakos ciepło mielismy zaplanowa podróż do mojego wujka do altanki.juz na autobus poszliśmy spóznieni na dworzec tez zajechaliśmy w ostatniej chwili zdążyliśmy kupić bilety i już pociąg stał a my bieglismy do niego, bo słyszeliśmy ze ma odjerzdzać, troche wyglądało smiesznie troche grożnie widzieli że biegliśmy i krzyczeliśmy zeby sie zatrzymali i ktoś usłyszał i sie zatrzymali i wsiedlismy do pociągu szczęsliwie bezpiecznie choc wyglądało na niebezpiecznie ale pózniej skączyło sie wszytko dobrze i odbiliśmy sobie juz u wujka ten stres , bo pojechaliśmy do miasta na plaże ,woda, pisek spiew mew było fajnie puzniej
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn