Maciej Stoiński, jako Michał Stracher, musiał pracować na działach: warzywno-owocowym, mięsnym i na dziale pieczywa. Żaden z pracowników, który go szkolił nie wiedział, że nowa osoba w sklepie to prezes we własnej osobie. Jak swój udział w nowym programie TVP1 ocenia Stoiński?
Jak się Pan czuł, kiedy polecenia wydawali Panu pracownicy?
- Nie od zawsze byłem prezesem i pracowałem na wielu różnych stanowiskach. Podczas mojej kariery zawodowej miałem wielu szefów, więc sam fakt otrzymywania poleceń nie był dla mnie deprymujący. Potrafię uszanować hierarchię i się do niej dostosować. Oczywiście ta sytuacja była specyficzna i nastąpiła dość nagle więc i czas na przystosowanie był bardzo krótki. Na szczęście osoby, które wydawały mi polecenia były dość wyrozumiałe.
W odcinku, momentami, było widać, że ilość pracy była ponad pana siły. Nie miał pan ochoty powiedzieć "dość, już nie mogę"?
- Nie brałem tego pod uwagę. Ciężko było, ale nie wyobrażam sobie, abym mógł odpuścić w jakimś momencie. Poddanie się nie wchodziło w grę. Dzięki temu doświadczeniu wiem, że praca w naszych supermarketach jest ciężka i mam bardzo duży szacunek dla wszystkich osób ją wykonujących.
Czym dla prezesa tak dużej firmy był udział w tego typu programie?
- Wydaje mi się, że najcenniejsze jest kilkadziesiąt punktów, które spisałem po powrocie do centrali. Są to notatki, które z perspektywy firmy mają większą lub mniejszą wagę, ale poprawienie pewnych rzeczy może przyczynić się do lepszego rozwoju naszej sieci. Gdyby nie udział w programie nie miałbym szans pewnych rzeczy dostrzec.
Co było najtrudniejsze podczas realizacji programu "Kryptonim Szef"?
Najtrudniejsze było dla mnie udawanie kogoś, kim nie jestem. Nie jestem aktorem.
CZYTAJ TAKŻE:
Czy po raz pierwszy miał Pan szansę zobaczyć, jak na co dzień wygląda praca szeregowych pracowników sieci "Piotr i Paweł"?
- To nie tak, że w zarządzie nie wie się, na czym polega praca w sklepach, którymi się zarządza. Prawdziwą różnicą jest perspektywa, z której tę pracę się ogląda i poznaje. Przyznaję natomiast, że pracuję w firmie 6 lat i do tego momentu nie obsłużyłem osobiście żadnego klienta. A przecież to jest najważniejsza czynność w sieci Supermarketów Piotr i Paweł.
Okazało się, że jest kilka rzeczy, które warto zmienić w państwa sklepach, np. źle ustawione piece, problemy z kasami samoobsługowymi, etc. Czy państwa firma zaczęła wprowadzać zmiany w sklepach?
- Tak, przystąpiliśmy do tego praktycznie natychmiast. Wielkim błędem zaniechania byłoby z naszej strony niewykorzystanie szansy na poprawę, jaką dał nam ten program.
Jaką lekcję z tego programu wyciągnie Pan?
- Pokora. Jeszcze większy szacunek dla pracy w sklepach. Szersze spojrzenie. Różne perspektywy na ten sam aspekt. Lepsze poznanie firmy, ludzi. Ich perspektywy. Oko w oko z klientem. Mam nadzieję, ze będę również lepszym prezesem.
Przypomnijmy, że prezes sieci supermarketów po udziale w programie postanowił zainwestować w kilkanaście nowych pieców, awansował jednego z pracowników, ufundował wakacje dla pani Edyty z działu mięsnego, a Mateusz, który niebawem zostanie ojcem, otrzymał od firmy wyprawkę dla dziecka. Kolejne odcinki programu "Kryptonim szef" w każdą środę o godz. 20:25 w TVP1.
