Krzysztof Antkowiak stał się gwiazdą, kiedy był jeszcze nastolatkiem. To piosenka "Zakazany owoc" sprawiła, że jego życie całkowicie się zmieniło. Chociaż już wcześniej występował na dużych scenach, to 25. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu doprowadził do tego, że cała Polska dowiedziała się o nim. Młody chłopak zaczął rozwijać swoją karierę. Popularność stała się jednak dla niego ciężarem.
Nastolatek w blasku fleszy
Kiedy przygotowywał się do występu w Opolu, nie miał świadomości, że po powrocie z festiwalu nie będzie już tym samym człowiekiem. Sława spadła na niego z dnia na dzień. Razem z rozpoznawalnością, Antkowiak spotkał się też z ogromną zazdrością o jego sukces. Dorastającemu nastolatkowi nie było łatwo poradzić sobie z tym wszystkim. To dlatego w jego życiu pojawił się alkohol. Jako 17-latek musiał napić się, żeby przetrwać niektóre dni w szkole. W tamtym czasie przeżył również trudne chwile związane z pierwszą miłością, co doprowadziło do okaleczania się. W pewnym momencie Krzysztof odłożył karierę na bok, żeby móc skończyć szkołę. Nie porzucił jednak całkowicie koncertowania, bo później wrócił na scenę.
Krzysztof Antkowiak o walce z nałogami. Pomogła mu wiara
Oprócz problemów z alkoholem Krzysztof Antkowiak wpadł w nałóg związany z hazardem. Muzyk miał wtedy 30 lat i koncertował w Nowym Jorku. Do kasyna trafił przez swojego kierowcę. Mężczyźni mieli wejść tam tylko na kilka godzin, a zostali całą dobę.
Antkowiak otwarcie mówi o tym, że naprawdę się stoczył. Mężczyzna całkowicie zagubił się w swoim życiu. Doprowadziło to nawet do myśli samobójczych.
Czułem, że osiągnąłem dno i nie jestem w stanie sobie z tym poradzić. (...) Pomyślałem sobie, jesteś nic niewart. Jesteś kompletnym zerem. (...) Zacząłem czytać, jak to zrobić. Miałem wszystko zaplanowane – przyznał w rozmowie z Markiem Siekielskim.
Krzysztof Antkowiak wyszedł z nałogów. Od 9 lat nie ciągnie go do hazardu. Momentem przełomowym w jego życiu była z jednych sylwestrowych zabaw. Czuł wtedy, że zupełnie nie wie, co powinien zrobić. Jego ówczesna partnerka podpowiedziała mu, żeby się pomodlił. Od tamtej chwili czuł, że może ze wszystkimi problemami zwrócić się do Boga. To właśnie wiara pomogła mu z tym zawalczyć.
