Największe kontrowersje wśród widzów i internatów wzbudziła konkurencja, w której kuchnia "MasterChefa Juniora" zamieniła się na chwilę w farmę pełną przeróżnych ptaków. W studiu pojawiły się kaczki, gęsi i indyki - mali kucharze mieli okazję zobaczyć zwierzęta na żywo, pogłaskać je a nawet się zaprzyjaźnić. Zadaniem eliminacyjnym było z kolei przyrządzenie dania z drobiu.
Tuż po odcinku w sieci rozpętała się jednak prawdziwa burza. Przeciwnicy przedmiotowego traktowania zwierząt byli oburzeni i uznali zachowanie stacji jest skandaliczne.
Oburza mnie traktowanie zwierząt jak przedmioty, pomijając ich pożeranie. z jakiej racji zwierzęta są straszone na potrzeby dennego programu? no i jeszcze ta promocja otyłości u dzieciaka.
Nauka braku wrażliwość poglaszcz zwierzęta za chwile je ugotujesz. Moje dziecko patrzylo z przerazeniem ze bede mordować zwierzeta....mam nadzieję ze przyczyliscie sie ze ktos zostanie wegetarianien z widzow i uczestników
W sieci pojawiają się również głosy zupełnie odmienne.
Czym tu się bulwersować? Każdy z nas od dziecka wiedział, że kotlety na drzewie nie rosną. I nikogo to nie dziwiło. Teraz nastała moda na weganizm, wegetarianizm, rozumiem. Ale abstrahując czy któreś z tych dzieciaków,które wiąże swoją przyszłość z gotowaniem nie ma świadomości skąd jest mięso? Ludzie,zejdźcie na ziemię.
Nie pochwalam męczenia zwierząt w studiu nagraniowym, ale oburzanie się, że dzieci musiały potem przyrządzać mięso z poznanych na żywo zwierząt jest po prostu śmieszne. Dzieci powinny wiedzieć skąd się bierze mięso, dorośli tak samo. Jeżeli komuś jest żal kury, kaczki czy indyka i ma po nim płakać to niech zostanie wegetarianinem a jeśli chce dalej jeść mięso to niech będzie świadomym konsumentem a nie hipokrytą.
Kto według Was ma rację w tym sporze?
Źródło: Agencja TVN/x-news
