Przez ostatnie dni tematem serwisów plotkarskich jest niedyspozycja, która zdarzyła się Januszowi Panasewiczowi z „Lady Pank” na koncercie w Tarnobrzegu. Wokalista przeprosił za swoje zachowanie. Całą sytuację skomentował Michał Wiśniewski, który przyznaje, że jemu również zdarzało się występować w podobnym stanie.
CZYTAJ TAKŻE:
JANUSZ PANASEWICZ BYŁ PIJANY PODCZAS KONCERTU?
JANUSZ PANASEWICZ PRZEPRASZA ZA KONCERT W TARNOBRZEGU [PRZECZYTAJ OŚWIADCZENIE]
"*Jak aktywnie latałem nie mogłem się napić przed koncertem ani po gdyż latałem i bałem się stracić licencję. Ale na ponad 1,000 zagranych koncertów na 700 strzeliłem kilka lufek ... Dla odwagi, dla animuszu, dla towarzystwa. Niegdyś graliśmy ponad 2:30 więc zawsze było to poczucie odpowiedzialności za koncert ale wchodziłem na rampę z co najmniej 0,5 promila na końcowe "A Wszystko To ... Bo Ciebie Kocham". Łaziłem po niej, skakałem i jakoś się udało. Jakoś. Ale nie musiało się udać.
Raz jedyny w Kaliszu napieprzyłem się tak, że tam gdzie zwrotki tam wydukałem refreny a tam gdzie refreny - recytowałem zwrotki. I na koniec ubliżałem Kaliszowi bo przyszło 9 osób plus zaproszenia z radia, a graliśmy na sali dla 600 osób. Nigdy więcej ... Wstyd ale zdarzyło się ...
Koledzy reprezentują swoją formację w stylu jakim pokazują. Mają do tego prawo i darować im błędy, nie znaczy odpuścić. Jak się zaprezentują na scenie to ich sprawa. Znasz ich, więc możesz lub pójsć do domu.
Szkoda, że tak słabo ale co najmniej prawdziwie !*"
