W Los Angeles jest już Jan Komasa, którego film "Boże Ciało" jest nominowany do Oscara. Jak się czuje przed uroczystą galą? - To nie jest dla wszystkich takie jasne, ale faza nominacji powoduje, że jest się już całe życie tym nominowanym, więc jeżeli będzie mi dane jeszcze robić filmy to będę się pojawiał z taką adnotacją, a dwa, że że sam zostanę członkiem Akademii z automatu, więc super wykorzystam to. Normalna sprawa - powiedział w rozmowie z Anną Wendzikowską.
Już sama nominacja do Oscara to dla artysty ogromny sukces. Reżyser przyznał, że osiągnięcie sukcesu było dla niego łatwiejsze dzięki rodzicom i temu, że zawsze go wspierali. - Mam dużo szczęścia, że urodziłem się w takiej a nie innej rodzinie, gdzie rodzice bardzo mi pomogli ukierunkować się w stronę sztuki i filmu, wyrobili pewną wrażliwość. Ja i moje rodzeństwo żyliśmy trochę w filmie. Oczywiście praca, praca, praca. Takich rodzin jak nasza jest sporo, ale u nas był taki model, że trzeba sobie samemu na wszystko zasłużyć - zdradził.
Cała ekipa filmu "Boże Ciało" przyjechała do Hollywood trzy dni przed galą oscarową. Reżyser wziął udział w kilku spotkaniach, poznał między innymi Pedro Almodovara, który także jest nominowany w kategorii "Najlepszy film międzynarodowy" za "Ból i blask". Jan zdradził również, że jako nastolatek oglądał oscarowe gale. Tym bardziej docenia teraz, że ma możliwość zobaczyć to ogromne przedsięwzięcie na żywo. Trzymamy kciuki!
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news
