„Pierwsza miłość”. Wojciech Błach o pasji do aktorstwa i swoim planie B: „Obawy mi towarzyszą, bo przecież muszę utrzymać rodzinę!”

Michał Skuza
Michał Skuza
Wojciech Błach to uwielbiany aktor, który od lat występuje w największych, polskich serialach! Od „Plebanii” po „Pierwszą miłość”, aktor opowiedział o pasji do aktorstwa i planie B. Wyjawił również jak dogaduje się z młodszą o 19 lat partnerką!

Wojciech Błach z pewnością nie może narzekać na nudę. Od kilkunastu lat pojawia się na szklanym ekranie jako Wojciech Szulc w serialu "Na Wspólnej", a także w "Pierwszej miłości", gdzie gra Michała Domańskiego. Prywatnie jest ojcem trzech synów - Bruna, Jeremiego i Norberta. W wywiadzie aktor opowiedział o pasji do swojego zawodu, a także zdradził, jak wygląda jego relacja z najbliższymi.

- To prawda, że aktorstwo to ciągłe życie na wariackich papierach?

W pewnym sensie tak, bo to bardzo niestabilny zawód. W moim przypadku, aż tak źle nie jest, żeby nazwać to wariactwem. W serialu "Na Wspólnej" gram od 11 lat. Wcześniej o rok dłużej występowałem w "Plebanii". Do tego zawsze dochodziły jeszcze spektakle teatralne tu na miejscu, a także te wyjazdowe. To specyfika mojej pracy i jakoś w tym wszystkim nauczyłem się żyć. Odkąd wcielam się w Michała Domańskiego w "Pierwszej miłości", to faktycznie planowanie jest trochę trudniejsze. Co prawda, teraz mam mało intensywny wątek, bo mój bohater nieźle nabroił, ale wcześniej podróże do Wrocławia były częste.

- Ale chyba ta zmiana otoczenia czasem może poprawić nastrój.

Jasne. Odkąd pamiętam, nie mogłem usiedzieć w jednym miejscu. Podczas wyjazdu mam szansę skupić się na zupełnie innych rzeczach. Jeżdżąc do Wrocławia, czy ze spektaklami po Polsce, spędzając po kilka godzin w busie, śpiąc w przeróżnych hotelach, mam szansę na nadrobienie zaległości serialowych, filmowych, książkowych, co w domu przy trójce dzieci raczej się nie udaje. Poza tym taka krótka tęsknota dobrze wpływa na związek (uśmiech-przyp.red.).

- W serialu "Na Wspólnej" wciela się Pan w swojego imiennika - Wojciecha Szulca, a w "Pierwszej miłości" występuje Pan jako Michał Domański. W czyją skórę łatwiej się Panu wchodzi?

Warto podkreślić, że seriale codzienne są długo etapowymi produkcjami z otwartymi wątkami, postaciami i nie ma w nich zamkniętej fabuły, nie wiemy co się z naszymi bohaterami stanie w kolejnych sezonach. Kij ma dwa końce, bo z jednej strony musimy grać w miarę "bezpiecznie", bez jakiejś ryzykownej szarży aktorskiej, bo bazujemy głównie na akceptacji widza, a chcemy grać w miarę dużo, bo to przecież nasza praca - za darmo tego nie robię. Z drugiej strony mamy szansę zagrać wiele historii. Na przykład - wcielając się w Michała, miałem szansę grać zakochanego po uszy w Marysi dojrzałego faceta po przejściach, ojca pełnoletniego, "trudnego" młodzieńca. Miałem guza mózgu, przez co byłem furiatem i prawie zgwałciłem młodą piękną dziewczynę. Potem byłem "do rany przyłóż" wzorowym mężem, następnie zdradziłem żonę, kochankę i kolejną kochankę, a mszcząc się na wszystkich trzech, zostałem pobity do nieprzytomności i wylądowałem w szpitalu, gdzie zostałem postrzelony. Ale przyznam, że fantastycznie mi się grało takiego do szpiku złego. To jest wyzwanie dla aktora, kiedy może wejść w skórę człowieka, którym nie jest. Tymczasem Wojtek jest dużo bardziej mi bliski. I nie chodzi tu tylko o imię. Od jakiegoś czasu scenarzyści proponują nam znacznie więcej humoru - mam wrażenie, że Michał z "Pierwszej miłości" tego poczucia humoru nie ma. Od lat gram u boku Ani Guzik, z którą stworzyliśmy zgrane małżeństwo. Pochodzimy z jednego miasta, mamy podobną estetykę pracy, dystans i wartości. Doskonale się dogadujemy.

- Gdy rozmawiałam z Anną Guzik, była pod wrażeniem, jak szybko dorosła jej serialowa córka, Mania (Zuzanna Kaszuba). Dla Pana również jest to szok?

Czas jest nie do zatrzymania. Pamiętam mój drugi dzień zdjęciowy - 12 lat temu, kiedy przyjechałem do domu Żanety i była tam Mania, która miała zaledwie kilka lat. Jakiś czas temu grałem scenę, gdzie pilnowałem, aby między nią, a jej chłopakiem nie doszło do "zbliżenia". To naprawdę wszystko szybko przemija.

- Pomimo że występuje Pan w serialach, ma Pan apetyt na więcej?

Gdybym go nie miał, moja praca byłaby bez sensu. Dla mnie ważne jest to, aby nieustannie mieć frajdę z grania. Niezależnie, czy wcielam się w pozytywną, czy negatywną postać, czuję, że to, co robię, mnie cieszy. Aktorstwo to moja pasja i kiedy przestanę to czuć, to zrezygnuję.

- Nie obawia się Pan wypalenia? Ma Pan z tyłu głowy jakiś plan B?

Wypalenia chyba nie. Mam wrażenie, że najtrudniejszy etap podejścia do mojego aktorstwa przeszedłem. Oczywiście, co roku plany B się tworzą. Ostatnie 3 lata pokazały nam wszystkim, jak niepewny jest nasz los. Obawy mi towarzyszą, bo przecież muszę utrzymać rodzinę.

- Rok temu Pana rodzina znów się powiększyła. Jak ojcostwo wpływa na to, jakim jest Pan człowiekiem?

Trzeci syn upewnił mnie w tym, że to rodzina tworzy moje prawdziwe korzenie. Wcześniej wydawało mi się, to bardziej złożone i skomplikowane, że tą wartością są dom w jakimś konkretnie miejscu - w moim przypadku w Warszawie, dom jako miejsce, w którym się mieszka, do którego się wraca, praca, przyjaciele, znajomi. Teraz dla mnie najważniejsi są moja żona i synowie bez względu na to, gdzie jesteśmy - w domu, w przyczepie, w aucie czy w lesie. Każda chwila jest ważna. Wiem, że dla nich warto być ciągle w dobrej kondycji, realizować swoje i ich plany. Gdy podejmuję jakiekolwiek wyzwania zawodowe, to stawiam ich zawsze na pierwszym miejscu.

- Z jakimi wartościami chciałby Pan, aby Pana synowie weszli w dorosłość?

Pytanie, na które w odpowiedzi można napisać książkę. Wiadomo, że miłość, empatia, prawda, szacunek do siebie i innych. To wartości, którymi warto się kierować w życiu. Dodałbym do tego jeszcze dbałość o siebie, swoją kondycję fizyczną i psychiczną - w zdrowym ciele zdrowy duch. A przecież świat nam kompletnie w tym nie pomaga. Mam wrażenie, że jest coraz bardziej niezdrowo w sferze fizycznej i psychicznej i trzeba mieć swój własny silny kręgosłup moralny. Chcę, aby mieli świadomość tego, że gdy coś mówią, muszą potwierdzać to swoim działaniem - świat niedługo będzie przepełniony "fake'iem", trudno będzie dostrzec prawdę. Wiadomo, że dorośli jedno mówią, a co innego robią. Nie chcę, aby moi synowie stali się masą wyborczą, czyli osobami, którymi łatwo się manipuluje. Mam nadzieje, że młode pokolenie jest bardziej świadome niż moje.

- Pana żona, Agnieszka jest od Pana młodsza o 19 lat. To wciąż budzi kontrowersje?

Mam wrażenie, że tylko dla mediów nasz wiek jest kontrowersyjny. Sensacją jest wszystko to, co nie jest normą. Związek to nasza wspólna, świadoma decyzja. Zdecydowaliśmy się założyć rodzinę, realizujemy to i na tym etapie życia opinia innych osób na temat naszej różnicy wieku nie ma dla nas znaczenia.

- Ta różnica wieku sprawia, że się uzupełniacie?

Ja nie wiem, czy to ze względu na różnicę wieku się uzupełniamy, czy z uwagi na różnice płci, odmienność charakterów - pewnie jest tak, że wiele się na to składa.

- Czego mogę Panu życzyć?

Niech mi Pani życzy zdrowia, a resztę sam sobie wykombinuję. Kondycja psychiczna i fizyczna jest najważniejsza.

- Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra Wojtanek

Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn