W obliczu ostatnich protestów antyrasistowskich bardzo wielu komentatorów bacznie przygląda się kultowym dziełom popkultury i stara się pokazać, że Hollywood też ma sobie sporo do zarzucenia.
Również "Przyjaciele", kultowy serial lat 90., nie uniknął krytyki. Zauważono bowiem, że wszyscy główni bohaterowie, a także wiele postaci gościnnych, to biali, mimo że 30 lat temu Nowy Jork był miastem, w którym mieszało się wiele kultur. Maria Kaufmann w jednym z wywiadów przyznała rację krytykom i stwierdziła, że dziś serial wyglądałby inaczej:
Żałuję, że wtedy nie wiedziałam tego, co wiem dziś, bo podjęłabym zupełnie inne decyzje. Zawsze wspieraliśmy różnorodność w naszej działalności, ale wówczas niewystarczająco o to dbaliśmy. Teraz ciągle myślę o tym, co mogę zrobić inaczej, jak mogę poprowadzić serial w nowy sposób. To jest coś, co chciałabym wiedzieć nie tylko kiedy zaczynałam jako showrunnerka, ale też chociażby rok temu.
W podobnym tonie wypowiadała się Lisa Kudrow, czyli serialowa Phoebe. - Bohaterowie byliby kompletnie inni. Na pewno nie byłoby całej białej obsady - mówiła. Nieco inaczej na sprawę patrzy jednak David Schwimmer, odtwórca roli Rossa Gellera, który stwierdził, że w latach 90. serial promował bardzo postępowy poglądy na seks, związki homoseksualne i antykoncepcję.
Prawda jest również taka, że w swoim czasie ten serial był przełomowy. Na przykład przez to, jak podchodzono w nim do przypadkowego seksu, antykoncepcji, gejowskich małżeństw i związków. W pilocie żona mojego serialowego bohatera zostawiła go dla kobiety, a potem miało miejsce jej lesbijskie wesele, w którym nawet brałem udział.
A wy po której stronie tego sporu stoicie? Bronilibyście starego formatu "Przyjaciół" czy raczej bylibyście za większą różnorodnością? Dajcie znać w komentarzach!
