Oglądane razem układają się w rodzaj mini-serialu o uczuciowych perypetiach kilkorga artystów – bo w tym środowisku zwykł osadzać akcję swoich filmów koreański reżyser. Jeśli dodamy do tego, że na ekranie pojawiają się ci sami aktorzy, by wymienić Min-hee Kim czy Hae-hyo Kwona, wrażenie, że śledzimy kolejne odcinki opowieści o życiu tych samych osób będzie jeszcze silniejsze - choć każdy z nich ma inną emocjonalną temperaturę.
Kameralne kino Honga ma w sobie niebywałą lekkość, niemal od niechcenia wprowadza nas w świat zawiłych relacji, skomplikowanych międzyludzkich układów, najsubtelniejszych emocji – kreśląc przy tym wyrazisty portret środowiska. Wywodząc się z nurtu azjatyckiego filmowego minimalizmu, reżyser odwołuje się jednocześnie do tradycji europejskich (Twoja i nie tylko twoja to wariacja na temat Mrocznego przedmiotu pożądania, a w nakręconym w Cannes Aparacie Claire zobaczymy Isabelle Huppert).
Każdy z wymienionych tytułów ma też swoją suto zakrapianą scenę: pijackiej kłótni przy stole, zataczania się w drodze do domu, podlanych alkoholem bełkotliwych wyznań - nikt nie szczędzi tu bohaterom momentów żenady i wstydu, co czyni ich jeszcze bardziej prawdziwymi. I jeśli kino Honga Sang-soo jest autoportretem, to w równym stopniu czułym, co bezlitosnym.
