Patrząc na niego, wiele osób widzi otwartego i towarzyskiego mężczyznę. Nie zawsze jednak tak było.
"Byłem raczej przekornym obserwatorem, nie brylowałem na parkiecie, bo mi się nie chciało, ani też nie przebierałem się w modne ciuszki. Wolałem dżinsy. Co prawda te zagraniczne kosztowały majątek, ale jeśli się dobrze pooszczędzało i przycisnęło rodziców, to szli na układ. Za dobry stopień pomagali mi sfinansować takie cudo. Nie pasowałem raczej do wizerunku młodego człowieka lansowanego przez szkołę wedle czytanek. Wydeptywałem swoje ścieżki i chyba mi się to mocno utrwaliło"- zdradza.
Wojciech miał jednak spore grono przyjaciół. Nie był odludkiem, wręcz przeciwnie, potrzebował kontaktu z druga osobą. Nie robił jednak tego na pokaz, nie miał potrzeby zwracania na siebie uwagi. Czy patrząc na niego dzisiaj, ktokolwiek przypuszczałby, że był nieśmiałym człowiekiem?
