Wyznaje, że w życiu, to ona zawsze prowadzi i nie umie poddać się partnerowi.
"Całe życie prowadziłam. I co się zapisałam na kurs tańca z jakimś mężczyzną, to ten mnie od razu rzucał. Prowadziłam wszystkich! Kogo się dało. Zwierzęta, ludzi, kobiety. Uważałam, że jeśli czegoś sama nie dopilnuję, to się samo nie dopilnuje. Tymczasem świat sobie znakomicie radzi beze mnie. Nareszcie mogę się poddać, bo teraz ktoś mnie prowadzi. Janek Kliment, mój nauczyciel tańca"- mówi.
Jej trudny charakter nie ułatwiał nauki. "Przez dwa tygodnie prób Janek bez ustanku krzyczał i powtarzał: ,,Katka, ja prowadu, Katka, ja prowadu!". Zrozumiałam, że żartów nie ma"- wyznaje.
Teraz nie żałuje. Mówi, że gdyby wiedziała, że tak jej się spodoba w programie, to brałaby udział w każdej edycji. Taniec dał jej szczęście i spełnienie. Polubiła siebie i uwierzyła we własne możliwości.
Może "Taniec z Gwiazdami" nie powinien być tak krytykowany, skoro najwyraźniej ma on zbawienny wpływ na celebrytów.
