Martyna Wojciechowska opowiada o trudnych chwilach i pozuje topless
Martyna Wojciechowska nie należy to osób publicznych, które chętnie pozują do zdjęć w negliżu. Rzadko też opowiada o trudnych momentach w swoim życiu, skupiając się głównie na tym, aby motywować innych i pokazywać, że "niemożliwe nie istnieje". W wywiadzie dla magazynu "Viva!" Martyna poruszyła temat swojej cielesności.
Przy okazji wywiadu, podróżniczka i dziennikarka wzięła też udział w sesji zdjęciowej, do której pozowała topless. Dzięki temu chciała podkreślić, jak ważne jest to, aby akceptować siebie w pełnej okazałości. Martyna Wojciechowska miała w swoim życiu kilka poważnych wypadków, a także operację, która uchroniła ją przed śmiercią. Te doświadczenia pozostawiły na jej ciele liczne blizny, o których napisała publikując zdjęcie z sesji.
Moje ciało pozwoliło mi robić rzeczy niezwykłe. Jestem mu za to wdzięczna, choć nie zawsze traktowałam je dobrze. Wykorzystywałam je do swoich celów, oczekiwałam, że zawsze będzie mnie słuchało. Myliłam się, o czym regularnie przypomniały mi pobyty w szpitalach. Każda z moich blizn przypomina mi, że wygląd to coś bardzo ulotnego.
[instagram]https://www.instagram.com/p/CHXT0vVA8Xs/[/instagram]
W wywiadzie dla "Vivy!" Wojciechowska wyjaśniła, dlaczego nigdy nie pokazuje się w krótkich spodenkach czy spódnicach. "Nie eksponuję nóg, bo po wypadkach mam na nich wiele blizn, ubytki fragmentów mięśni. Mam popękane naczynia krwionośne po ciąży, ale też od zmiany ciśnień i poddawania ciała gigantycznym przeciążeniom" - powiedziała. "Na brzuchu też mam dużą bliznę, a w zasadzie kilka. Mam za sobą dramatyczną operację ratującą życie i została mi szrama w poprzek brzucha, potem doszła jeszcze kolejna po cesarskim cięciu" - dodała podróżniczka.
