NASZA OCENA: 4/5
Gauthier (Lambert Wilson) stał się gwiazdą dzięki serialowi o lekarzach. Jednak jest znużony monotonią tej pracy, która co prawda daje mu duże pieniądze i popularność, ale niewiele ma wspólnego z wyzwaniami artystycznymi, o których kiedyś marzył. Dlatego chce zrobić coś ambitniejszego – wyreżyserować w teatrze „Mizantropa” Moliera. Sam chce zagrać także jedną z głównych ról, a drugą proponuje Serge’owi (Fabrice Luchini), znakomitemu aktorowi molierowskiemu, niegdyś swojemu mentorowi.
Jest tylko jeden problem – Serge porzucił zawód zbrzydzony jego obecną płycizną, pogonią za popularnością za wszelką cenę, karierowiczostwem, podgryzaniem kolegów. Zaszył się w samotni na prowincji i nie ma zamiaru wrócić do aktorstwa. Gauthier przyjeżdża do niego z zadaniem przekonania starego mistrza, by jednak zagrał w jego przedstawieniu.
Okazało się, że po 300 latach „Mizantrop” wcale się nie zestarzał. Jest jeszcze w „Molierze…” za dużo teatralności i np. trudno podczas scen czytania sztuki wychwycić niuanse, ale mimo to film ogląda się lekko i z przyjemnością. Duża w tym zasługa aktorów, którzy swobodnie przenoszą się z XVII wieku do współczesności i z powrotem. I żal tylko, że nikt nie podejmuje takich prób z Fredrą…
Piotr Radecki
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
