NASZA OCENA: 6/10
Douglas Damiano nie ma lekkiego życia: w szkole uchodzi za odmieńca, nie ma zbyt wielu przyjaciół, jego matka jest histeryczką, ojciec, ciężko pracujący całe życie, narzeka na zdrowie, jednocześnie chce, aby syn znalazł sobie „godny zawód”, którym zarobi na chleb. Tymczasem Douglas, jak wielu chłopaków w latach 60., pragnie grać i występować, chce być gwiazdą rocka. Trafia się okazja, dołącza do zespołu, gdzie początkowo gra na perkusji i śpiewa jako drugi głos. Co prawda dość szybko awansuje na wokalistę i czołową postać grupy, ale sam zespół jakoś nie odnosi oczekiwanych sukcesów.
W latach 60. XX królował rock’n’roll, młodym ludziom wydawało się, że wystarczy siąść z gitarą, napisać parę tekstów i świat stanie przed nimi otworem. „Not Fade Away” pokazuje dalszy ciąg tego marzenia, które spełniało się w jakże niewielu przypadkach, większość kończyła tak jak Douglas i jego zespół: kłótnie w zespole, rywalizacja o dziewczynę, niemożność przebicia się, zmarnowane szanse, brutalna rzeczywistość wymuszająca podjęcie takich, nie innych decyzji… Debiutujący w roli reżysera na dużym ekranie David Chase (autor „Rodziny Soprano”; „Not Fade Away” pozostało jego jedyną fabułą w dorobku) prostą, acz pewną kreską naszkicował świat tych rosnących i rozpadających się marzeń. Historia marzyciela Douglasa chwyta za serce, jest bowiem zwyczajna, autentyczna. Ciekawie naszkicowano tło społeczno-obyczajowe (narratorką filmu jest siostra głównego bohatera, chcąc nie chcąc sporo miejsca poświęcono więc relacjom syn-ojciec, w roli tego drugiego pojawił się nieżyjący już James Gandolfini), same lata 60. przepuszczono trochę przez filtry wspomnień o młodości, która była mniej lub bardziej wyidealizowana. Nie jest to film, który zaskoczy nas treścią, zapadnie na lata w pamięć, ale ogląda się go bardzo dobrze – po prostu jest szczery.
Beata Cielecka
"Not Fade Away" w tv - sprawdź datę emisji.
WRÓĆ DO PROGRAMU TV!
