"Pajęczyna". Liliana Głąbczyńska miała trzech mężów i zarzekała się, że na tym koniec. Jednak nie - aktorka przyjęła kolejne oświadczyny!

Serce nie sługa. Choć po tym, jak trzeci małżonek bardzo ją skrzywdził i zarzekała się, że już nigdy nie włoży obrączki na palec, 65-letnia Liliana Głąbczyńska wkrótce przysięgnie miłość po raz czwarty. Pierwszym mężem jednej z najzdolniejszych polskich aktorek lat 80. był jazzman Michał Urbaniak. Dla niej porzucił Urszulę Dudziak. Związek nie przetrwał, chociaż marzeniem Liliany Głąbczyńskiej, wychowanej w tradycyjnej rodzinie, było przeżyć z jednym mężczyzną pół wieku.

W Michale nie mogłam się na życie zakochać. On nie był do kochania, tylko do podziwiania. Jak Mozart. Wszystko mu się wybaczało. Nawet gdy o drugiej w nocy grał mi muzykę, którą właśnie wymyślił. Bo ja byłam jego muzą. Przy Michale musiałam grać różne role - powiedziała kilka lat temu w rozmowie z portalem Polki.pl.

Aktorka mogła za to być sobą przy drugim mężu, Christianie Duguay`u, reżyserze m.in. "Zasad walki". Tyle że została przez niego porzucona po 15 latach małżeństwa. Wyznał gwieździe, że zakochał się w kobiecie kilkanaście lat młodszej od Liliany. Była garderobianą i pracowała z Duguay`em przy dwóch filmach. Romans zaczął się dużo wcześniej, ale Christian czekał z opuszczeniem żony na to, by podrosły ich dzieci, Sebastian i Natalia.

Małżeństwo z nim było wielką artystyczną przygodą, ale jednocześnie mieliśmy rodzinę, wspaniały dom w Montrealu, drugi na wsi nad jeziorem. Myślałam, że to dla niego jest najważniejsze. Ale widać nie było.

Trzeciego męża, inżyniera Bernarda Poulina, poznała na południu Francji na balu zorganizowanym przez znajomego jej przyjaciółki, żony premiera Quebeku. Był "czuły, subtelny i ciepły", był "cudnym misiem i przytulanką" (Polki.pl), ale historia znowu się powtórzyła. Bernard odszedł do poznanej w Dubaju bardzo młodej Rosjanki, która wówczas była już z nim w ciąży.

Jeszcze próbowałam coś ratować. Ale to stało się niemożliwe. W 2019 roku wyszedł z domu i właściwie zostałam sama. To był związek, który trwał 15 lat (...). Na początku byłam zdruzgotana, ale jakoś się z tym pogodziłam. A później pojawił się Ryszard - wyznała aktorka "Vivie!".

Sandomierzanin od 30 lat mieszkający w Kanadzie został zaproszony na tę samą wystawę w Toronto, co Liliana i...:

Od razu mnie zauroczył, a ja jego chyba też. Naszą znajomość można nazwać romansem trwającym dwa lata. Ryszard mówi, że natrafił na kobietę życia i... że takich kobiet, jak ja, już nie ma.

Ryszard właśnie się oświadczył i został przyjęty. Jest młodszy od aktorki o cztery lata. Czy tym razem małżeństwo przetrwa magiczną granicę 15 lat...?

Wyskakiwali jeden po drugim z mojego gniazda dla dużo głupszych bab, bo bali się mojej dojrzałej inteligencji. Ryszard ją docenił. Poprosił mnie o rękę, mając 61 lat. Dla niego miłość nie ma wieku.

Życzymy, by wszystko się udało.