Sława Przybylska - wojna
Obyś żył w ciekawych czasach - to przekleństwo dotyczy całego pokolenia dorastającego w okresie II wojny światowej. Polskie dzieci wojny widziały wyjątkowo dużo potworności, które w nie wsiąkły, często powodując głęboko zakorzenione traumy. Nie uciekła od nich i Sława Przybylska. Piosenkarka wychowała się w Międzyrzecu Podlaskim, który był przed wojną miasteczkiem żydowskim. Kiedy miała dziesięć lat, w 1942 roku, Niemcy wprowadzili w życie tzw. Wielką Akcję, polegającą na likwidacji gett, zakładanych przez nich na początku okupacji prawie w każdym mieście i miasteczku w Polsce. Owa likwidacja polegała na wywożeniu do obozów śmierci albo mordowaniu na miejscu.
W 1942 roku, kiedy rozpoczęto generalną likwidację getta, mama wysłała mnie do sklepu, żebym kupiła chleb. Nagle wciągnięto mnie do jakiegoś budynku i przez szybę widziałam rynek pełny klęczących Żydów. Trzymano mnie tam przez kilka godzin, nie mogłam wyjść. Na własne oczy widziałam, jak Żydów prowadzono na dworzec i wywożono do Treblinki. Przy okazji, strzelano do nich, zabierano im dzieci, zabijano ich. A ja na to wszystko patrzyłam. Dopiero gdy wszystkich wyprowadzono, mogłam wrócić do domu. Po drodze mijałam rozlaną krew, rozdarte pierze i połamane lalki - powiedziała piosenkarka w rozmowie z Michałem Misiorkiem dla serwisu Plejada.pl.
To, co widziała, wielokrotnie do niej potem wracało w koszmarach sennych:
To był wstrząsający widok! Przez jakiś czas później nie spałam, a gdy udało mi się zasnąć, to budziłam się z krzykiem w środku nocy. Co chwilę przypominało mi się, jak na moich oczach zastrzelono naszych sąsiadów. To było straszne!
Te doświadczenia zmieniły ją i wpłynęły na jej pracę artystyczną. Wydała dwie płyty inspirowane folklorem żydowskim - "Rodzynki z migdałami" i "Ałef-Bejs - Pieśni i piosenki żydowskie".
Wiedziałam, że biegu historii nie cofnę, antysemityzmu też nie wykorzenię, ale miałam w sobie głęboką potrzebę postawienia osobistego pomnika pamięci. Dlatego poszłam na kurs jidysz, nawiązałam współpracę z Teatrem Żydowskim, nagrałam pieśni żydowskie, pięciokrotnie byłam na koncertach w Izraelu, wystąpiłam na festiwalu żydowskim w Vancouver. Robiłam wszystko, co mogłam, by ludzie zwrócili uwagę na żydowską kulturę i tragiczne losy tego narodu.
Sława Przybylska - miłość
W 1960 roku Sława Przybylska zakochała się w żonatym mężczyźnie. Poznała go na planie filmu. To był jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów, Andrzej Munk, twórca m.in. "Człowieka na torze" i "Eroiki". 28-letnia Sława zaśpiewała w jednej ze scen filmu - była w niej wyjątkowo charyzmatyczna, a sama scena pełna lirycznego napięcia - "Kriegsgefangenenpost", pieśń jeńców wojennych, uczestników kampanii wrześniowej, powstałą w Oflagu IX B nad Lahnem.
Przybylska kochała Munka tak bardzo, że zdecydowała się być "tą drugą". Żoną reżysera była pracująca w "Kobiecie i życiu" Halszka Joanna Próchnik, córka zasłużonego działacza socjalistycznego, upamiętnionego ulicą jego imienia na Starym Żoliborzu. To w tej dzielnicy Munk walczył w Powstaniu Warszawskim, przydzielony do Obwodu "Żywiciel".
Romans przerwała tragiczna, bezsensowna śmierć tego niezwykle uzdolnionego twórcy filmowego w wypadku samochodowym pod Łowiczem 20 września 1961 roku. Jadąc fiatem 600 Munk zderzył się z ciężarówką star 20 na skrzyżowaniu w miejscowości Kompina i został ciężko ranny. Zmarł w szpitalu w Łowiczu. Sława była zdruzgotana. Skupiła się na pracy, która jako jedyna niosła jej ratunek.
Sława Przybylska - mąż
Pierwsze małżeństwo Sławy Przybylskiej nie przetrwało próby czasu. Ale ze związku z poznanym podczas studiów w Szkole Głównej Służby Zagranicznej, Jerzym Kostarczykiem, ma córkę Blankę. Drugim mężem artystki jest Jan Krzyżanowski, który zakochał się w jej głosie, jeszcze nie znając jej osobiście:
Kiedyś Jan powiedział mi, że gdy był studentem, to na sylwestrowej imprezie, na którą poszedł, puszczane były różne nagrania. Gdy usłyszał moje „Tango Notturno”, zachwycił się i powiedział, że dla takiej kobiety warto poświęcić życie. Po latach się sprawdziło. Ale to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. To uczucie rodziło się powoli. Poznaliśmy się na jednym z moich koncertów. Jan był wtedy dyrektorem Estrady Stołecznej i przyjeżdżał na wszystkie moje występy w okolicach Warszawy. I tak to się wszystko zaczęło.
Para od lat dzieli wspólne zainteresowania:
Cervantes, hiszpański, portugalski. No i książki! Pamiętam, jaki kiedyś czytaliśmy wspólnie greckie mity. Jeden z nich opowiadał o Eos – różanopalcej bogini jutrzenki, która miała mnóstwo kochanków, z którymi się co chwilę rozstawała. Po jakichś dwóch tygodniach mąż zapytał mnie, jak się nazywał kochanek Eos. Odpowiedziałam mu, że ja się plotkami nie zajmuję. I od razu było weselej!
Łączy ich też podobne poczucie humoru:
Z kolei gdy znajdziemy jakieś obce słowo, którego nie rozumiemy, to sięgamy po encyklopedię i wspólnie szukamy definicji. I tak zamiast pół godziny, nasze śniadanie trwa kilka godzin. A gdy Jan nie dokręci kranu w łazience, to nie proszę go, by wrócił i zakręcił porządnie, tylko wołam do niego: „W Afryce nie ma wody”. Cenię w mężu poczucie humoru i radość istnienia.
Źródło cytatów: Viva.pl
Sława Przybylska wydała 15 płyt, ostatnia do tej pory powstała w 2015 roku.
Mistrzowie urody 2024 - relacja z wręczenia nagród
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Natasza Urbańska mówi o rozwodzie z Józefowiczem. "Wielkie szczęście"
- Krzan zebrało się na podsumowania i odsłoniła brzuszek. Jest czego gratulować?
- Wyciekły niepokojące zdjęcia Margaret. Tak nas promuje przed Francuzami. Wstyd?
- Wypełniony kościół na pogrzebie Zbigniewa Lwa-Starowicza. Jeden szczegół łamie serce