Ciekawa jest już pierwsza scena, którą obserwujemy z perspektywy głównego bohatera. Cicha, kameralna, pozwalająca poczuć się jak prawdziwy fighter i skupiona na emocjach. Borys "Kosa" Kosiński (Eryk Lubos) to jeden z najbardziej utytułowanych zawodników federacji KSW, który miał proste zadanie - wygrać walkę o pas. Trener (Janusz Chabior) wygłasza motywacyjną mowę, kibice wiwatują, a "Kosa" wchodzi do swojego świata, gdzie jest zupełnie sam. Wygrywa, lecz uzależnienie pozbawia go tytułu już kilka minut po gali. Zdyskwalifikowany, przegrany, pozostawiony sam sobie.
Fabuła "Underdoga" jest prosta i gołym okiem widać, że składają się na nią fascynacje takimi tytułami jak chociażby "Kickboxer" czy "Rocky", ale jednocześnie jest to też solidnie odrobiona praca domowa. Mariusz Kuczewski, będący autorem scenariusza, sięga po sprawdzone schematy, ale właściwie - poza naiwnym finałem i dość głupkowatym wątkiem rosyjskim - udaje mu się uniknąć większych potknięć, dając widzom historię upadku ze szczytu i późniejszą próbę rehabilitacji. Proste i klarowne, wzbogacone o błyskotliwe dialogi, a przy okazji ta opowieść jest nasączona nieprawdopodobną energią.
Nadspodziewanie dobrze poradził sobie debiutujący za kamerą w roli reżysera Maciej Kawulski, który świat polskiego MMA zna od podszewki, wszak jest współwłaścicielem federacji KSW i tak naprawdę to dzięki niemu ten sport stał się wielkim medialnym widowiskiem nad Wisłą. Z ekranu wprost czuć, że na tę opowieść po prostu był pomysł. Kawulski tym filmem trochę zawstydza wielu absolwentów kierunków reżyserii różnych szkół filmowych, bo pokazuje, że nie trzeba mieć fachowego wykształcenia, aby pewną ręką prowadzić aktorów, ale z drugiej strony nie dziwmy się - Kawulski od lat organizuje eventy, pomagał przy realizacji programów telewizyjnych, a z KSW stworzył medialnego giganta.
"Underdog". Gwiazdy na premierze pierwszego polskiego filmu o MMA! Emma Giegżno opowiada o swojej roli [WYWIAD+DUŻO ZDJĘĆ]
8 stycznia odbyła się długo oczekiwana uroczysta premiera „Underdoga” – pierwszego filmu, który pokazuje świat walk MMA widziany oczami zawodnika. Podczas wydarzenia sale wypełnione były do ostatnich…
Podobają mi się w tym filmie niuanse, to są właśnie te detale, jakby powiedział Tomasz Hajto. Z jednej strony Mamed Khalidov w jednej ze scen bezceremonialnie mówi, że każdy w sporcie koksuje, a z drugiej pokazany jest stosunek konserwatywnych fanów boksów do MMA, wszak "klatki to są dla zwierząt, walczy się w ringu". Scena treningu Eryka Lubosa z Januszem Chabiorem to mała perełka, gdzie nie sposób się nie uśmiechnąć. Największą zaletą "Underdoga" jest fakt, że to film przepełniony dystansem; ot prosty przykład, dwóch bohaterów rozmawia, padają górnolotne słowa, morały, po czym ten cały balon nadęcia zostaje przebity śmieszną pointą. I to działa.
Eryk Lubos w roli głównej to strzał w dziesiątkę. Urodzony w Tarnowskich Górach aktor był bezbłędny i stworzył wielowymiarowego bohatera, w którego wierzyłem w każdej minucie filmu. Na ekranie obronił się również Mamed Khalidov, chociaż na dobrą sprawę jego kreacja była jedynie epizodyczna. Dobrze patrzyło się na panie, Aleksandrę Popławską i debiutują na wielkim ekranie Emmę Giegżno, chociaż drugi plan swoją osobą bezapelacyjnie zdominował Tomasz Włosok. Zapamiętajcie to nazwisko, bo to materiał na wielkiego aktora.
"Underdog" miał być pierwszym polskim fabularnym filmem o MMA, chociaż tak naprawdę mieszane sztuki walki są wyłącznie tłem do opowieści o ludzkim upadku i samotności. Przerażającej samotności, która sprowadza na dno i sprawia, że świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia. Prosta, niepozbawiona błędów, ale o dziwo skuteczna fabuła. "Underdoga" zwyczajnie dobrze się ogląda. Są emocje, jest humor, kawał całkiem udanego kina rozrywkowego i gatunkowego.
Ocena: 6/10
Krzysztof Połaski
"UNDERDOG" JUŻ W KINACH
Raport z kadry przed meczem z Portugalią
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Brzozowski demonstruje, czym obdarzyła go natura! Nie próżnuje na bezrobociu
- Legendarny dziennikarz TVP opisuje zachowanie Smaszcz. Włos jeży się na głowie
- Wieniawa "zlitowała się" nad biednymi warszawiakami. Ciąg dalszy cyrku z wynajmem
- Córka Solorza miała tropić jego jachty! Oto, na co wydał ponad MILIARD złotych