Wojciech Cejrowski od lat podróżuje po świecie i dzieli się swoimi wrażeniami z widzami. W telewizji prowadził m.in. programy "WC Kwadrans", "Piękny i Bestia", "Z kamerą wśród ludzi", "Podróże z żartem" i "Po mojemu". W serii wielokrotnie nagradzanych reportaży "Boso" i "Boso przez świat" pojawia się w różnych zakątkach świata, m.in. Brazylii, Gambii, Ekwadorze, Wenezueli, na Madagaskarze, w Izraelu, Teksasie czy Chinach. Podczas swoich podróży, Cejrowski potrafi kłócić się z mieszkańcami, nie boi się kosztowania najbardziej niesmacznie wyglądających potraw, chętnie uczestniczy w miejscowych rytuałach, pracach i rozrywkach. Sam mówi, myśli, pracuje i tworzy w trzech językach: polskim, hiszpańskim i angielskim. Bez trudu porozumiewa się także po rosyjsku i portugalsku. Co ciekawe, potrafi imitować lokalne akcenty w sposób na tyle doskonały, żeby w Kolumbii uchodzić np. za Meksykanina lub Argentyńczyka, a w Nowym Jorku za przedstawiciela mniejszości włoskiej, polskiego Żyda lub kowboja z Teksasu. W nowych odcinkach programu "Boso", emitowanych przez TV Puls, pojawi się w Meksyku i Paragwaju.
CZYTAJ TAKŻE:
WOJCIECH CEJROWSKI CHCIAŁBY WYSTĄPIĆ W "DANCING WITH THE STARS"! [WIDEO]
Telemagazyn.pl: Czego dowiemy się z nowych serii programu "Wojciech Cejrowski. Boso"? Jakie miejsce w Meksyku i Paragwaju Pan odwiedzi?
Wojciech Cejrowski: Czternaście nowych odcinków nie da się zmieścić krótko w jednej odpowiedzi. W Paragwaju filmowaliśmy Miasto Przemytników - pół miliona ludzi zajmujących się oficjalnie przemytem towarów z Brazylii. W Meksyku... Pierwszy raz byłem tam z wyprawą speleologiczną w roku 1995. Od trzydziestu lat jestem co chwilę, czyli.. mam swoje kontakty i lewary. Dzięki nim udało nam się wejść z kamerą na przykład do krypty grobowej pod piramidą Króla Pacala w Palenque. Czyli walczymy ze skutecznością BBC pomimo, że oni mają dużą markę i dużo forsy, a my z Polski.
Co w tych krajach urzekło Pana najbardziej? To nie pierwsza Pańska wizyta u Meksykanów i Paragwajczyków. Co takiego w nich jest, że Pana do nich ciągnie?
- W Paragwaju mój brat był misjonarzem i po raz pierwszy pojechałem do niego. Był rok 2000. Mam tam przyjaciół, jeździliśmy polować na krokodyle. Wie Pani, takie tam małe męskie przygody (śmiech). A w Meksyku kocham się od pierwszego wejrzenia. To Meksyk zrobił ze mnie podróżnika.
A czy jest coś, co Pana w nich wkurza?
- W Meksyku wkurza mnie trochę że nie jest bliżej. (śmiech) Poza tym podoba mi się wszystko.
Skąd w ogóle wzięła się Pańska miłość do Latynosów? Jak to się zaczęło?
- Mówiłem już - pojechałem i zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Oni mają radość w genach, tam stale gra salsa, stale jest fiesta. Meksykanie są podobni z duszy do Polaków - oba narody mają tak zwaną ułańską fantazję, tylko w Meksyku ona może kwitnąć bez ograniczeń a w Polsce... mamy przykre okoliczności klimatyczne, bo nie zawsze, nie przez cały rok jest lato, i wówczas - poza latem, jesienią... - ułańska fantazja nam trochę siada.
Istnieją różne stereotypy na temat Latynosów, m.in. taki, że to kobieciarze, raczej nie romantycy. Co Pan sądzi o samotnych podróżach kobiet do Ameryki Łacińskiej? Czy to rozsądny krok?
- Rozsądny jak najbardziej. Meksykanie może i kobieciarze, ale przede wszystkim kurtuazyjni i szarmanccy wobec kobiet. Gdyby ktoś Panią zaczepiał, wystarczy odwołać się do innego mężczyzny na ulicy, a wówczas on stanie w Pani obronie natychmiast.
Co jest dla Pana inspiracją podczas określania swoich kolejnych celów podróży? Jak to się dzieje, że w danym momencie jedzie Pan do Paragwaju, a nie np. do Etiopii?
- Najpierw byłem gdzieś samodzielnie z wyprawą naukową, zapoznałem się z terenem, tematem, mam sprawdzonych przewodników, a dopiero potem odważam się brać w to miejsce ekipę telewizyjną. Dziś lecę na pielgrzymkę do Peru. Przypomnę sobie stare kąty, odświeżę stare znajomości, a za 3-4 miesiące pojadę tam kręcić "Boso...".
Czy jest ktoś (poza najbliższymi), z kim chciałby Pan wyruszyć w podróż i pokazać mu coś szczególnie?
- Donaldowi Tuskowi chciałbym pokazać Berezę Kartuską w wersji przedwojennej.
Oglądałam wiele Pańskich programów – z obu Ameryk, z Afryki, Chin czy Izraela. A Europa? Zachodnia? Coś mnie ominęło? Dlaczego nie podróżuje Pan po Europie?
- Nie lubię Europy. Stała się agresywnie antychrześcijańska, a ja jestem wojujący katolik.
Ile czasu w roku spędza Pan w Polsce? Z czego to wynika?
- To wynika z klimatu. Lato w Polsce trwa... powiedzmy 5 miesięcy, powiedzmy z późną wiosną od maja do końca złotej jesieni gdzieś tam na początku października. Kiedy się robi zbyt chłodno, wracam na moje rancho w Arizonie.
Czy jest jakieś miejsce w Polsce, które szczególnie Pan lubi? Jakieś konkretne miasto, wieś, plener?
- Pochodzę z Kociewia. To taki region etnograficzny poważnie skonfliktowany z Kaszubami. Konflikt trwa od dziesięciu wieków. (śmiech) Lubię wieś kociewską, lubię modlić się w Katedrze Pelplińskiej.
Jakie miejsce na świecie, z Pańskiego punktu widzenia, jest najlepsze do życia? Czy to właśnie Ekwador albo Arizona?
- To zależy dla kogo konkretnie. Różne mamy potrzeby, upodobania, zdolności… Ja osiedliłem się na prerii w Arizonie, na Karaibach w Meksyku oraz na polskim Kociewiu. Inne miejsca to raczej interesy - Paragwaj, Ekwador, Amazonia.. Ale!!! Robię interesy w miejscach, które z jakiegoś powodu polubiłem!
Jak ocenia Pan kulturę podróżowania Polaków? Czy to faktycznie wstyd spotkać Polaka za granicą?
- Jeżdżę w takie miejsca, gdzie nie spotykam, wiec nie mam wielu doświadczeń tego typu.
Był Pan już w każdym miejscu, które chciałaby Pan odwiedzić? Jeśli nie, co zostało?
- Zostało jeszcze sporo: chciałbym zobaczyć Hawaje, Alaskę, zbudować do kamery igloo (domek z lodu) na Grenlandii, chciałbym też na stare lata poskakać sobie po księżycu. To się robi coraz bardziej wykonalne...
Jak Pan myśli, kto ogląda Pana programy? Jakiemu typowi człowieka spodoba się to, co i w jaki sposób Pan prezentuje?
- Bez chwalenia się ale: WSZYSCY. I ja nie "myślę", lecz wiem. Podchodzą do mnie na targach książki komuniści i mówią, że nienawidzą mnie za poglądy, ale kochają program "Boso...". Podchodzą dzieci i się przytulają, podchodzą profesorowie pogratulować "zmysłu dydaktycznego". Wszyscy.
Dokąd uda się Pan w najbliższym czasie?
- Tak jak mówiłem: właśnie lecę do Peru z pielgrzymką Księży Marianów. Z Bogiem!
"WOJCIECH CEJROWSKI. BOSO - MEKSYK/PARAGWAJ" W KAŻDĄ NIEDZIELĘ O GODZ. 10:00 W TV PULS!
