Aktor czuje się zmęczony wieloletnią pracą i postanowił wybierać tylko takie propozycje, które zapewnią mu minimum wysiłku przy maksymalnych dochodach. "Scenariusze, które ostatnio u nas dostaję, są niezbyt ciekawe. Tak bym je określił"- komentuje.
Dlatego też skupia się przede wszystkim na udziale w produkcjach zagranicznych. Od producentów w innych krajach nigdy nie słyszy, że jest za drogi. "Jeżeli w filmie, w którym mam grać, dotyka się czegoś ważnego, fajnego, to nie jestem za drogi. Wtedy i dla mnie praca jest interesująca. Natomiast jeśli ja swoim nazwiskiem mam firmować produkcję filmową, która mnie nie za bardzo "podnieca" - bo i to się zdarza, to jestem drogi. I nie widzę powodu, żeby tak nie było. Bo nie tylko w filmie, ale również na plakatach, itd... będzie wykorzystane moje nazwisko. A to jest 30 lat ciężkiej pracy. Mojej pracy"- dodaje.
Trzeba przyznać mu rację. Po tylu latach promowania różnych produkcji swoim wizerunkiem, należy mu się za to jakaś zapłata.
Godne podziwu jest to, że jako jeden z niewielu aktorów nie wstydzi się przyznać do tego, że za swoja pracę oczekuje sowitego wynagrodzenia.
Czytaj także:
Koniec Bogusława Lindy?!
Trafił do szpitala!
Nadal nie wraca do zdrowia!
