"Przykro mi, bo wszystko poszło nie tak, jak chciałem" - Rafał Olbrychski znowu próbuje się wybielić.
Tym razem trafiło na gazetę "Party". Muzyk stwierdził, że nie chciał wywołać takiej awantury grożąc rodzicom.
Czyżby nie wiedział, że publiczne groźby zazwyczaj źle się kończą? "Nie postąpiłbym w ten sposób, gdybym nie poczuł się całkowicie zdradzony .
I to w momencie, kiedy chciałem ratować swoje dziecko" - stwierdził. Dodał także: "Cała ta afera wpłynęła negatywnie na promocję "Tatango".
Kiedy przyjeżdżałem na koncerty zaraz po tej aferze, publiczność traktowała mnie nieufnie". Więc to o to w tym wszystkim chodziło? O promocję jego płyty?