Spis treści
„Sanatorium miłości 5”. Joanna Dyrkacz - wywiad
Joanna Dyrkacz to jedna z najbardziej charakterystycznych kuracjuszek 5. edycji programu „Sanatorium miłości”. W ostatnim czasie zdążyła nawet utrzeć nos złośliwym internautom, odpowiadając im na zarzuty jakoby do programu trafiały jedynie osoby zamożne. Ona sama doskonale wie, że samo nic się w życiu nie dzieje. Joanna Dyrkacz w rozmowie z dziennikarką Telemagazyn.pl Magdaleną Bohdanowicz opowiedziała o swoich początkach w Ameryce i o przygodzie z modelingiem, którą zaczęła jako dojrzała kobieta z dwójką dzieci i doświadczeniem w biznesie.
Kiedy przyjechałam do USA w 1981 roku, miałam wtedy 24 lata. Czułam się tak jak w amerykańskim filmie mając marzenia które tylko czekały na spełnienie. Chciałam aby ten kraj, ta sławna „Ameryka” poznała też mnie i napisała nowy rozdział w historii mojego życia na który byłam gotowa całym moim sercem i duszą - zdradziła w rozmowie z Telemagazyn.pl kuracjuszka.
Kuracjuszka Polskę pożegnała niedługo po studiach. - Pracowałam w przedszkolu jako nauczycielka, co było moim wielkim marzeniem bo kocham maluchy, ale po półtorej roku wyjechałam do Stanów - wspominała. Jak wiadomo - tamte czasy nie sprzyjały międzynarodowym wyprawom. Jak udało się Asi Dyrkacz ruszyć na podbój USA? - Tak się złożyło, że mój chłopak, który później został moim mężem, wyjechał do USA w ramach programu i on mnie zaprosił. Jadąc nie sądziłam, że zostanę bo była specyficzna wiza, z którą trzeba było wrócić. Tylko co jest ciekawe – w tym właśnie roku zaczęła swoją działalność Solidarność, był stan wojenny… Nikt nie wrócił, a cały program się rozleciał – dodała ze śmiechem.
Wyjeżdżając, nie znałam w ogóle angielskiego. Zupełnie! W tamtym okresie w szkole uczyliśmy się rosyjskiego, znałam trochę niemieckiego, ale angielskiego – ni w ząb.

Początki były bardzo, bardzo trudne. Po pierwsze, nie znałam języka i byłam kompletnie uzależniona od swojego ówczesnego chłopaka. Nie miałam tam znajomych, rodziny i przyznaję, że z początku trochę „popłakiwałam” sobie. Te pierwsze półtorej, dwa lata były naprawdę ciężkie. Mieszkaliśmy w stanie Michigan, on pracował wtedy w ogrodzie a ja, jedyna tam biała kobieta, pracowałam z Meksykanami i zbierałam jabłka. To była bardzo ciężka praca fizyczna – wspominała. - Później też były prace fizyczne, bo nie znając języka, trudno o inną – dodała.
Wiza, za sprawą której Dyrkacz wraz z ówczesnym partnerem znaleźli się w USA, nie była tym, co jest dziś. - Wzięliśmy prawnika, aby pomógł nam z tą wizą, z którą były pewne kłopoty. Doradzono nam, abyśmy podjęli studia i wzięli ślub bo ja wówczas mogłam zostać - wspominała kuracjuszka w rozmowie z Telemagazyn.pl.
Wzięliśmy ten ślub więc bardziej z konieczności, niż wielkiej miłości. Sądzę, że gdybyśmy byli w Polsce, nie byłoby tego ślubu bo ja już wtedy dostrzegałam pewne problemy. Nie miałam jednak wyjścia, bo albo ślub, albo ja wracam, a wracać nie chciałam - wyznała.
Ceremonia, jak wspomniała nam Dyrkacz, nie należała do zbyt spektakularnych. - To był bardzo skromny ślub, bo nie mieliśmy pieniędzy. Ktoś mi kupił skromną sukienkę, a ponieważ nie mieliśmy pieniędzy na obrączki, ja użyłam takich obrączek od firanek. Teraz można się z tego śmiać, ale… Niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak ciężko było. Niektórzy mówią „oo, pani z Ameryki”… Naprawdę, teraz może jest inaczej ale te naście lat temu to była naprawdę ciężka przeprawa - zaznaczyła.
Rozwód i przełom w życiu Joanny Dyrkacz
Po 11 wspólnych latach Joanna Dyrkacz i jej ówczesny partner zdecydowali się na rozwód.
Tak jakby odrodziłam się po tym rozwodzie - wyznała. - Postanowiłam wówczas stworzyć agencję pośrednictwa pracy, pomagałam Polkom znaleźć pracę typu opieka nad dziećmi, domem, osobami starszymi. Poznałam wówczas mężczyznę, który mi w tym pomógł bo sama pieniędzy na start poważnego biznesu nie miałam. W latach 80. w Chicago dużo było takich agencji. Ja weszłam na wyższy pułap, miałam wszystko skomputeryzowane - wspominała.
Gdy przedstawiałam panie klientom, byli zaskoczeni jaka ja jestem piękna (śmiech) i zaczęły pojawiać się pytania „dlaczego nie jestem modelką?”. No byłam szczupła i miałam ten wygląd, miałam taki pomysł nawet i wcześniej, ale to ten etap w życiu dał mi pewności, by w to iść - wyznała w rozmowie z Telemagazyn.pl kuracjuszka.
Ambicje szły w parze z zainteresowaniami. - Moda była tym, co mnie interesowało od zawsze. Najpierw mama szyła mi ubrania, bo byłam dzieckiem z biednej rodziny, ale później sama sobie szyłam, śledziłam trendy ze swoją koleżanką, miałyśmy swoje krawcowe i byłyśmy najmodniej ubranymi dziewczynami w naszym miasteczku - opowiadała Asia Dyrkacz.
Joanna z „Sanatorium miłości 5” o karierze modelki
Jak zauważyła sama zainteresowana, choć miała marzenia i warunki fizyczne, to miała też niewielkie szanse w swoich czasach na realizację tego marzenia. - Gdybym mieszkała w Warszawie, może bym została modelką, ale w tym moim Krotoszynie nie miał mnie nawet kto dostrzec! (śmiech) Zawsze byłam najwyższą dziewczyną w klasie, wołali na mnie „żyrafa” - wspominała.
Miałam może 38-39 lat, gdy poznałam dziewczynę z agencji Elite. Ona uparła się, ze porozmawia ze swoją agentką i poszłam na spotkanie z nią. Byłam jedyna w swoim wieku, poza mną były młode dziewczyny! Bardzo jej się spodobałam i tak to się zaczęło, od agencji Elite - zdradziła dla Telemagazyn.pl seniorka. - Nie było łatwo, w międzyczasie prowadziłam agencję i miałam dzieci. Zrobiłam kilka zdjęć do portfolio i ruszyło - wspominała. - Moi chłopcy byli już starsi, mieli po 16-17 lat, a moja kariera szła dobrze więc sprzedałam biznes, ze wsparciem chłopaków ruszyłam do Nowego Jorku. Tak się zaczęła moja kariera.
Nie oznacza to jednak, że było już tylko z górki. Asia Dyrkacz zderzyła się z tym samym, co reszta dziewczyn z branży, a mianowicie - bezlitosnym i opartym jedynie na czyimś przekonaniu o słuszności swojej racji odrzuceniu. - Miałam też wywiad z właścicielką agencji FORD, była zachwycona ale uznała mnie za starą. Później i tak wylądowałam w tej agencji – dodała z uśmiechem.

Choć jak sama wspomina - miała dużo commerciali (zleceń reklamowych - przyp. red.), które pozwalały jej przeżyć, wiedziała, że kariera modelki nie jest wieczna. - Zdawałam sobie sprawę jednak, że zawód modelki jest płynny; zlecenia są, czasem ich nie ma, więc dalej się kształciłam - wyznała.
Spełniony „american dream” Joanny Dyrkacz
W Ameryce wszystko jest możliwe. Mając czterdzieści lat podpisałam kontrakt modelki, a za pośrednictwem agencji Elite rozpoczęłam prace w magazynach i na wybiegach świata mody takich jak Hermès cztery razy i Donna Karan. Występowałam w reklamach telewizyjnych BMW, Trump Towers, pięć razy dla Targetu, Galeries Lafayette, IBM, Riunite, Ethan Allen, Humira, Aspercreme. Brałam udział w TV serialach „Seks w wielkim mieście”, „Rockefeller Plaza 30” oraz w filmie Madonny „W./E.”. Byłam również w czasopismach „Marie France”, „Vogue Italia”, „O the Oprah Magazine”, „Newsweek” i kilku innych - zdradziła.

Nawet nie wiem kiedy minęło dwadzieścia lat, podczas których spełniłam w Nowym Jorku wiele swoich pięknych marzeń, doznając równocześnie bolesnych rozczarowań. Czułam jednak że żyje pełnią życia, uczę się i rozwijam na każdym poziomie mojej egzystencji. Był to świat gdzie otarłam się o elitę towarzyską, wybitne osobistości kultury i nauki, sławy polityczne, najlepszych projektantów mody i światowej sławy artystów - dodała.
Historia Joanny Dyrkacz to dowód, że po pierwsze: warto walczyć, warto też próbować i to nawet wówczas, gdy sądzimy, że sobie nie poradzimy bo np. nie znamy języka. To także dowód na to, że na spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno, a na te największe czasem los pozwala nam zrealizować najpóźniej.
Zobacz w galerii unikalne zdjęcia Joanna Dyrkacz!
Wywiad z Joanną Dyrkacz z „Sanatorium miłości 5”. Podbiła wy...
Wywiad był publikowany 16 marca 2023 roku.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź TeleMagazyn.pl
