"Zakochani po uszy" to serial, który szybko zdobył sympatię widzów. Łatwy, lekki, przyjemny i dobrze obsadzony - takie opinie dominowały po pierwszych odcinkach produkcji TVN 7.
Jednak wraz z kolejnymi sezonami zachodziły zmiany w serialu. Niektórzy bohaterowie odchodzili na dalszy plan, a w ich miejsce pojawiali się nowi. Jedną z ważniejszych postaci na początku "Zakochanych po uszy" była Tamara, czyli żona Pawła, będąca właściwie jego przykrywką, bo początkowo Paweł ukrywał swoją homoseksualną orientację. W rolę Tamary wcielała się Masza Wągrocka.
Postać Tamary powróciła w 4. sezonie serialu, jednak już z inną twarzą! Wielkie było zdziwienie widzów, gdy jako Tamara Lenartowicz na ekranie pojawiła się Monika Kaleńska! Widzowie zarzucali aktorce, że nie jest nawet podobna do swojej poprzedniczki. Skąd taka zmiana? Masza Wągrocka w jednym z komentarzy na Instagramie ujawniła, że jej kontrakt z produkcją "Zakochanych po uszy" po prostu wygasł, a później miała już inne zobowiązania zawodowe.
O ile jednak Tamara okazała się do "przełknięcia" przez widzów, to jeszcze większy szok wywołała zmiana odtwórczyni roli Elwiry, czyli matki Sylwii (Kamila Kamińska). Od początku serialu w tę rolę wcielała się doskonała Maja Hirsch, która nagle w ostatnich odcinkach 4. sezonu "Zakochanych po uszy" została zastąpiona przez młodszą Agatę Załęcką! Jest to o tyle dziwne posunięcie, że teraz matkę postaci granej przez aktorkę urodzoną w 1988 roku, gra aktorka, która urodziła się w 1982 roku! No cóż...
Dlaczego Maja Hirsch odeszła? Sama aktorka napisała na Instagramie, że przez powody niezależne od niej. Spekuluje się, że chodzi o realizację "Brzyduli", do której zdjęcia powstają w Warszawie i nie można było ich pogodzić z krakowskim planem "Zakochanych po uszy".
Co sądzicie o obsadowych zmianach w "Zakochanych po uszy"?
