Zbigniew Wodecki wybierał się na koncert. W pewnym momencie mijał autobus. Ni stąd, ni zowąd w bok jego samochodu uderzyło inne auto.
- Jechałem swoim lewym pasem, prawym natomiast jechał autobus. Autobus przepuścił gościa, żeby wjechał na swój pas, a ten gość chciał wskoczyć na lewy pas od razu. Ja akurat wyjeżdżałem zza autobusu i on wpakował mi się prosto w bok - przytoczył słowa Wodeckiego „Super Express”.
CZYTAJ TAKŻE:
ZBIGNIEW WODECKI WOLI KONCERTY NIŻ "TANIEC Z GWIAZDAMI"
ZBIGNIEW WODECKI MA 1400 ZŁ EMERYTURY
Piosenkarz nie spanikował w tej sytuacji. Pomogło mu doświadczenie, jakiego nabył przez lata.
- Jeżdżę już wiele lat. Miałem kilka stłuczek, więc znam już ten huk, to uderzenie, dlatego nie byłem w szoku. Szkoda jest duża, bo autem się nie da jechać. Cały bok rozwalony... Zawsze lubiłem niskie samochody, ale po tym wypadku wymyśliłem, że jak spłacę to audi, to kupię sobie duże auto! - przyznał Wodecki.
Na szczęście, piosenkarzowi nic się nie stało.

Wideo