Zielona karta - film, recenzja, opinie, ocena

Redakcja Telemagazyn
"Zielona karta" (fot. AplusC)AplusC
"Zielona karta" (fot. AplusC)AplusC
Ciepły film Petera Weira o małżeństwie, które miało być czystą formalnością

NASZA OCENA: 4/5

Zielona karta – obiekt pożądania ludzi na całym świecie. Dokument o niewielkich wymiarach, ale ogromnej sile – pozwala na stały pobyt na terenie Stanów Zjednoczonych, a co za tym idzie na podjęcie legalnej pracy. Jej uzyskanie może być pierwszym krokiem do otrzymania amerykańskiego obywatelstwa.

O zielonej karcie marzą emigranci z biednych krajów, jednak jej uzyskanie jest bardzo trudne i czasochłonne. Najszybszą metodą wydaje się fałszywe małżeństwo: trzeba wziąć ślub z obywatelką lub obywatelem USA. To zwykle wystarczy, by po pewnym czasie zieloną kartę otrzymać. Jednak urzędnicy urzędu emigracyjnego mają prawo sprawdzać, czy małżeństwo nie jest fikcyjne. Oznacza to, że mogą odwiedzać świeżo upieczonych małżonków w ich domu, zażądać wspólnych zdjęć z wakacji (lub szczegółowego tłumaczenia, dlaczego ich nie ma), wzywać na specjalne przesłuchania, by sprawdzić, czy żona ma dostateczną wiedzę o rodzinie męża i na odwrót.

To problemy, z którymi muszą się borykać Georges Faure (Gerarde Depardieu) i Brontë Parrish (Andie MacDowell), bohaterowie komedii Petera Weira. On jest ubogim, ale bardzo zdolnym kompozytorem, który marzy o karierze w Stanach. Dlatego tu przyjechał i próbuje zdobyć tytułową zieloną kartę. Na razie jednak zarabia na swoje utrzymanie, pracując na czarno jako kelner. Z kolei ona to ładna, inteligentna i lekko snobistyczna córka pisarza. Prowadzi bardzo zdrowy tryb życia, jest wegetarianką, kocha przyrodę i niezwykle przejmuje się brakiem zieleni w nowojorskich dzielnicach nędzy. Marzy o mieszkaniu z tarasem na dachu.

Okazuje się jednak, że upatrzone lokum może wynająć jedynie małżeństwo. W tym momencie przecinają się drogi Georges’a i Brontë – osób krańcowo różnych, ale jednocześnie potrzebujących się nawzajem. Biorą więc ślub, będąc przekonani, że więcej się nie zobaczą. Jednak wścibscy urzędnicy imigracyjni niespodziewanie odwiedzają kobietę i słusznie zaczynają podejrzewać, że coś tu nie gra…

Film został ciepło przyjęty przez krytyków i widzów (w USA zarobił blisko 30 mln dol.). Gerarde Depardieu dostał Złoty Glob (Andie otrzymała tylko nominację do tej nagrody), a reżyser Peter Weir został nominowany do Oscara.

Piotr Radecki

Komedia francusko-amerykańska 1990; reż.: Peter Weir

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn