NASZA OCENA: 7/10
1 września 1939 roku z rozkazu Adolfa Hitlera armia niemiecka napada na Polskę. W wyniku błyskawicznej kampanii w ciągu kilku tygodni udaje się zająć cały kraj. Agresywna polityka Hitlera przyjęta zostaje przez Niemców z entuzjazmem. Są jednak tacy, którzy mają odwagę powiedzieć „nie” imperialistycznym zapędom przywódcy III Rzeszy. Jednym z nich jest 36-letni Georg Elser, który postanawia podłożyć bombę w Piwnicy Mieszczańskiej w Monachium – miejscu, w którym co roku Hitler ma zwyczaj świętować rocznicę puczu monachijskiego.
Zawsze warto odkrywać nieznaną historię, a jeśli dotyczy ona naszych sąsiadów ze wschodu i z zachodu to tym bardziej. „13 minut” pokazuje taką właśnie historię jednostki, która sprzeciwiła się Hitlerowi. Niewiele znamy takich opowieści i takich bohaterów, ot rodzeństwo Scholl, o których zrealizowano bardzo dobry film czy historia grupy fanów muzyki „wynaturzonej”, którzy też zapłacili głową za publiczne słuchanie jazzu w nazistowskich Niemczech. „13 minut” usiłował pokazać, że wprawdzie wszyscy naziści byli Niemcami, ale nie wszyscy Niemcy byli nazistami, co dla nas bywa prostym i wygodnym stereotypem. Usiłował, bo w trakcie jego oglądania odnosi się wrażenie, że Elsner był właśnie jedynym sprawiedliwym w całej wiernopoddańczej, zaślepionej ludzkiej masie. Reżyser potraktował jego postać dosyć jednoznacznie, w jego filmie to nieco dziwaczny samotnik, opętany myślą o zabójstwie Hitlera, dokładny, sumienny i ordnungowy jak Niemiec, co przejawia się głównie w przygotowaniach do zamachu (nota bene wykuwanie dziury w kolumnie trwało calutki miesiąc, w czasie którego Elsner pracował po nocach, rano uprzątając każdy drobny pyłek). A przecież Elsner nie jest właśnie jednoznaczną postacią - dokumenty z tego czasu jak i dosyć dziwny sposób traktowania go przez oprawców każą myśleć inaczej, a przynajmniej mieć pewne wątpliwości. Elsner był wprawdzie torturowany, ale potem żył przez lata w całkiem znośnych warunkach w obozie, pozwolono mu na prowadzenie zakładu stolarskiego i… korzystanie z obozowego burdelu. Jedna z wersji jego życia głosi, że Elsner stal się marionetką w rękach SS, która chciała przejąć w Niemczech władzę po zgładzeniu Hitlera. Jakie by nie były owe fakty, film niestety nie angażuje uwagi i emocji widza na tyle, by los tego samotnego bohatera jakkolwiek nas dotknął.
„13 minut” byłby o wiele lepszym filmem, gdyby zasiało w nas nutkę owej niepewności – jak było naprawę, a tak ta historia nie ma w sobie niewiele pasji i zbyt mało tajemnicy. Niemal dwugodzinna historia troszkę się ciągnie, bo i scenariusz przewidywalny i dialogi napuszone i montaż dosyć tradycjonalistyczny. Słowem obejrzeć można, ale bez specjalnych wzruszeń.
Beata Cielecka
"13 minut" w tv - sprawdź datę emisji.
WRÓĆ DO PROGRAMU TV!
