31. Warszawski Festiwal Filmowy. "Przegrani". Wszyscy jesteśmy pechowcami [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe
Warszawski Festiwal Filmowy nie mógł zakończyć się lepiej. Jednym z ostatnich seansów podczas warszawskiego święta kina był pokaz bułgarskiego filmu pt. „Przegrani”, który wyreżyserował Ivaylo Hristov. I chociaż ten czarno-biały obraz, który wbrew pozorom nie jest pozbawiony kolorytu, jest mocno osadzony w bułgarskiej rzeczywistości, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że polscy widzowie także mogą przeglądać się w nim jak w zwierciadle.

Pierwsze ujęcia – kamera spoglądająca na typowe klocki z wielkiej płyty, w większości zamieszkane przez podobne jednostki, czyli ludzi, którzy własną egzystencję na straty spisali jeszcze w drodze do komórki jajowej – mogą sugerować, że będziemy mieć do czynienia z filmem sponsorowanym przez konsorcjum „smutek & melancholia”. Do tego czarno-białe zdjęcia i wydawać by się mogło, że bez zestawu ulubionych antydepresantów nie ma co siadać na fotelu. Nic bardziej mylnego!

Już jedna z pierwszych scen zdradza nam, jaki charakter będzie miała ta opowieść. Atrakcyjna dziewczyna o imieniu Elena (Elena Telbis – jedna z młodych gwiazd bułgarskiego teatru, reżyser tego obrazu jest jej profesorem na Narodowej Akademii Teatru i Filmu) idzie szkolnym korytarzem, po czym puka do każdej z klas i – pod pretekstem wizyty u dyrektora – wyciąga kolegów, z którymi następnie „zrywa” się z lekcji.

I w ten sposób w tej bułgarskiej oraz przez wszystkich zapomnianej mieścinie płynie życie – dla młodych jedyną rozrywką jest picie wina i piwa oraz oczekiwanie, że może w miejscowym domu kultury pojawi się jakiś zespół muzyczny. Na szczęście reżyser nie zamierza stąpać drogą ciężkiego społecznego dramatu o wykluczonych jednostkach, tylko losy swoich bohaterów przedstawia przez pryzmat własnego absurdalnego humoru oraz przerysowania.

Na ekranie prezentuje całą galerię osobowości – oprócz krnąbrnej i zbuntowanej Eleny, która za żadne skarby nie chce powtórzyć błędów swojej matki, a i tak podąża dokładnie tą samą ścieżką – obserwujemy też zakochanego w Elenie chłopaka Koko (świetny ormiański aktor, Ovanes Torosian), nigdzie nie ruszającego bez swojej czapki zimowej oraz jego dwóch kumpli, z czego jeden ma dziwną awersję do seksu.

Kultura i rozrywka

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pojawia się również – oczekiwanym niczym święta Bożego Narodzenia – znany rockowy zespół, który prowadzi trasę koncertową po okolicznych wsiach, domach kultury czy szkołach. Członkowie zespołu – z charyzmatycznym liderem (Deyan Donkov) na czele, który niewiasty podrywa na teksty z musicalu „Hair” - nawet nie wiedzą, gdzie grają. Liczy się dla nich jedynie zapłata za występ oraz zbałamucenie jak największej liczby kobiet – oczywiście cały czas stosują taką samą taktykę, a naiwne się nabierają. W gruncie rzeczy to bardzo prawdziwe i właściwie to najsmutniejszy i najbardziej przykry z wątków tego dzieła. Patrząc na poczynania ekranowego zespołu, nie sposób nie odnieść wrażenia, że o podobnej grupie opowiadali Grzegorz Jankowski i Tymon Tymański w „Polskim gównie”. W „Przegranych” obserwujemy jakby ich bułgarskie rewersy.

Opowiadana przez Ivaylo Hristova historia składa się z ogranych schematów i nie zaskakuje, ale też nie takie było jej zadanie. Chociaż widzowie szybko mogą zdać sobie sprawę, w jakim kierunku zawędruje ta opowieść, to lekkość i żartobliwy sposób jej podania, wszystko rekompensuje. Pierwszy seks, pierwsze rozczarowanie miłosne, wchodzenie w dorosłość – Bułgar znalazł metodę na absolutnie rewelacyjnie pokazanie kolejnych etapów życia młodego człowieka. To obłędnie sfilmowany (te kadry i sposób prowadzenia kamery są przepiękne!) słodko-gorzki obraz młodości, który może pochwalić się kapitalnym humorem, stanowiącym motor napędowy całości i potrafiący rozbawić do łez. Nie sposób nie kibicować tym nieudacznikom.

Warto zwrócić uwagę na zamykającą film scenę, która jest niejako przeciwieństwem tej otwierającej dzieło. O ile na początku bohaterowie potrafi się zebrać i działać, to na końcu już tylko stoją i obserwują. Stoją w miejscu, co jest niezwykle wymowne. Wmawiają sobie, że są naznaczeni przez pecha, że to ich klątwa, ale tak naprawdę nie mają odwagi, aby coś zmienić w swoim życiu. Paradoksalnie najodważniejsza okazuje się mała dziewczynka, która biegnąć pod prąd po torach, ma świadomość, że wyłącznie poprzez działanie można dokonać zmiany. Narzekanie nic nie da.

Cytując jednego z bohaterów: Wiecie jaka jest definicja pechowca? Pechowiec to ktoś, kto urodził się w Bułgarii. Doskonałe i przepełnione ironią zamknięcie świetnego filmu. W gruncie rzeczy, tak naprawdę wszyscy jesteśmy pechowcami, o czym pomyślałem wychodząc późnym wieczorem z seansu.

Ocena: 9/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

PRZEGRANI

Karatsi

Kraj: Bulgaria

Rok produkcji: 2015

Reżyser: Ivaylo Hristov

Producent: Assen Vladimirov

Wystąpili: Ovanes Torosyan, Kristina Yaneva, Yovana Yordanova, Georgi Gotsin, Plamen Dimov, Deyan Donkov

Czas trwania: 97 min

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Tego się Jana nie spodziewała. Tak ją Manuel zaskoczy!

Tego się Jana nie spodziewała. Tak ją Manuel zaskoczy!

Ida Nowakowska ma nowy wygląd i... pracę! Jest teraz gwiazdą węgierskiej telewizji!

Ida Nowakowska ma nowy wygląd i... pracę! Jest teraz gwiazdą węgierskiej telewizji!

Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn