NASZA OCENA: 8/10
Rok po pierwszym lądowaniu na Księżycu Ameryka była już znudzona podróżami na Srebrny Glob: informacje o przygotowaniach do startu Apollo 13 dziennikarze spychali gdzieś na tył gazet, a nawet start rakiety 11 lipca 1970 o 13:13 został skwitowany tylko krótką notatką. Dopiero słynne dziś słowa meldunku przesłanego do bazy na Ziemi: "Houston, mamy problem" spowodowały, że Projekt Apollo wrócił na pierwsze strony. I uświadomił ludziom, że nic nie jest doskonałe, a kosmos to środowisko skrajnie wrogie człowiekowi. Lata przygotowań, miliardy wydanych dolarów i niespodziewana awaria powoduje, że lot, który miał być "spacerkiem na Księżyc" zamienia się w dramatyczną walkę o życie trzech ludzi...
Dramat Rona Howarda to znakomity przykład, jak Amerykanie potrafią przekuć historię klęski w budujący, patriotyczny film. Bowiem "Apollo 13" nie jest, jak mogłoby się wydawać, historią nieudanej wyprawy w kosmos, gdzie podstawą scenariusza były wspomnienia dowódcy Jima Lovella pod znamiennym tytułem "Utracony Księżyc". To historia o tym, jak dzięki wspólnemu wysiłkowi wielu ludzi na Ziemi uratowano trzech kosmonautów, których od śmierci dzieliła tylko grubość blachy. To właśnie tym ludziom poświęcono w filmie równie dużo miejsca, jak trójce uwięzionej w "blaszanej puszce" gdzieś miedzy Ziemią a Księżycem.
Główne role zagrali: będacy u szczytu popularności Tom Hanks (Jim Lovell), Bill Paxton (Fred Haise) i Kevin Bacon (Jack Swigert). Prawdziwego Jima Lovella też można zobaczyć na ekranie w epizodycznej roli kapitana statku "Iwo Jima". Aby nakręcić zdjęcia w stanie nieważkości producenci wynajęli od NASA samolot KC-135, w którym można symulować brak ciążenia. Wykonano w nim blisko 600 sesji, każda długości ok. 23 sekund! Wykorzystano też zdjęcia archiwalne, m.in. Ziemi widzianej z kosmosu. Efekt: dwa Oscary - za montaż i dźwięk.
Dramat USA 1995, reż. Ron Howard
"Apollo 13" w tv. Sprawdź datę emisji!
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
