NASZA OCENA: 8/10
Bruce Willis jako Harry Stamper, specjalista od poszukiwawczych wierceń naftowych, musi wybrać się w podróż kosmiczną, by ratować Ziemię przed ostateczną zagładą. A wszystko dlatego, że naszej planecie zagraża planetoida jeszcze większa niż ta, która przyczyniła się do zagłady dinozaurów 60 mln lat temu. By się jej pozbyć, trzeba ją rozsadzić. A żeby tego dokonać, trzeba w niej wywiercić wielką dziurę, na dnie której zostanie umieszczona bomba atomowa. Tego mogą dokonać jedynie Harry i jego drużyna… Ekipa realizatorska jest imponująca: Willisa wspomagają m.in. przystojny Ben Affleck, cyniczny Billy Bob Thornton, zabawny Steve Buscemi oraz piękna Liv Tyler. A nad całością panuje reżyser Michael Bay ("Bad Boys", "Pearl Harbour", "Twierdza").
Ponieważ scenariusz "Armageddonu" jest bardzo patriotyczny, a wcześniej równie patriotyczny "Top Gun" bardzo wspomógł rekrutację żołnierzy, NASA zdecydowała się na ścisłą współpracę z filmowcami. Mimo tych udogodnień, w filmie jest kilkanaście błędów, jednak Michael Bay zdecydował się ich nie korygować, bo były bardzo widowiskowe - np. płonący w kosmosie ogień. Zresztą u podstaw filmu leży błąd, na który zwrócił uwagę Ben Affleck pytając, czy nie łatwiej byłoby nauczyć kosmonautów wiercić, niż z wiertniczych robić kosmonautów. Reżyser w krótkich żołnierskich słowach kazał mu się nie wtrącać i, jak się okazało, miał rację: film kosztował 140 mln dol, a zarobił ponad 550 mln.
Piotr Radecki
"Armageddon". Sprawdź datę emisji w telewizji
WRÓĆ DO PROGRAMU TV
